Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Morderca spod serca
Morderstwo przy tartaku
Mąż Niemiec nie jest zły!
Czy Jeziorak odpędza burze?
PSL chce zniesienia dwukadencyjności w gminach
Burmistrz bez zaufania
Śmierć za 10 tysięcy złotych
3-latek odnaleziony na mokradłach w lesie!
Seks pod balkonem
Szok! U denstysty NFZ już nie pomoże!
Z maczetą na księdza
Nowa szefowa rady miejskiej
Dogrywka: Trzaskowski kontra Nawrocki
Kompromitacja! Kasa przeszła nam bokiem
Podpalacz szaleje po mieście
Przewodniczący Roman Brzozowski odwołany!
Droga ekspresowa S5 dzieli ludzi zamiast łączyć
Trująca roślina rośnie wszędzie
Czy dziki oszalały?
Chciał podpalić swoją żonę...?!
Więcej...

Forum

47632. 
Rząd ogłasza prace nad przewrotem w Kodeksie Cywilnym.
Nie odziedziczysz mieszkania np. po zmarłych rodzicach jeżeli zarabiasz za dużo lub jeśli już posiadasz nieruchomość w tej samej miejscowości.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Piątek 01-08-2025

47631. 
Rząd ogłasza prace nad przewrotem w Kodeksie Cywilnym.
Powrót "użytkowania wieczystego" w mieszkalnictwie, choć miliony Polaków zapłaciło (lub cały czas jeszcze spłaca) wykup od Skarbu Państwa udziału w nieruchomości związanego z posiadanym mieszkaniem.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Piątek 01-08-2025

47630. 
Oberkuca Mendę ponoć najbardziej zdenerwował ten punkt prawicowej "Deklaracji polskiej", który wyklucza jakiekolwiek rozmowy ze stronnikami partii niemieckiej.

Rozumiecie? Po tym wszystkim co wyprawia ta władza nasłana tutaj przez niemieckie i rosyjskie służby, po wstrzymaniu kluczowych inwestycji (porty morskie, rzeki, komunikacja, CPK, atom, kopalnie), rozwaleniu finansów publicznych, po grze na rozbiór (pompowanie separatyzmów, regermanizacja, wspieranie budowy IV Rzeszy), po zdewastowaniu edukacji, opieki zdrowotnej, ruinie spółek skarbu państwa, po otwarciu drzwi kraju na oścież dla agresywnych nachodźców muzułmańskich, wciskanych tu z Niemiec, po biciu obrońców granicy – po tym wszystkim oni, kuce spod szyldu Nowa Ściema, nadal chcą mieć furtkę na rozmowy z partią zdrady narodowej...

Nie mam już żadnych pytań.
 anty-bolszewik
 Iława, Czwartek 31-07-2025

47629. 
O szacunku do nieszanowania

Gdzieś pomiędzy jedną uchwałą a drugą debatą publiczną, urodziła się istota — Homo Opinicus, człowiek przekonania. Rodzi się on nie z kobiety, lecz z komentarza na portalu społecznościowym, nie płacze, lecz pisze CAPS LOCKIEM, a jego łożyskiem jest sondaż opinii.

W państwie zwanym Demokracją, które przypomina raczej sen ślimaka ścigającego swój ogon, każdy ma prawo nie szanować. Nie szanować flagi, nie szanować hymnu, nie szanować sąsiada, który zbyt głośno wyraża swoje uczucia do polityki przez balkon o drugiej w nocy. A jednak o ironio losu -nie szanowanie przestaje być prawem, kiedy nie jest podzielane przez właściwych ludzi. Szacunek okazuje się zatem walutą dewaluującą się szybciej niż argumenty w telewizyjnej debacie.

Ona/On nie szanuje, bo nie głosował/a. Ja nie szanuję, że on/a nie szanuje. Czyli czyja nie-szacunkość jest bardziej szacowna?

W tym momencie na scenę wkracza Diogenes, nagi, z kubkiem, którego zaraz się pozbędzie, bo zobaczy dziecko pijące dłonią. On nie głosował nigdy, bo w jego czasach nikt nie myślał, że to coś zmienia. Śmiał się z autorytetów, sikał na ich pomniki, a mimo to był szanowany… przez potomnych. Przez współczesnych był głównie omijany.

A więc ja, odziany w płaszcz obojętności i kapelusz melancholii, stoję pośród tego absurdu i spokojnie stwierdzam: nie szanuję tych ludzi, ale nie mam im tego za złe. W końcu, jak mówił Marek Aureliusz, „wszystko jest takim, jakim je uczynisz w swoim umyśle” — a mój umysł dziś przypomina rzeźnię logicznych skrupułów.

Stoicyzm naucza, by akceptować to, na co nie mamy wpływu. Demokracja naucza, by głosować, choć wpływ jest iluzoryczny. Sarkazm mówi: „Głosuj, jak chcesz, i tak przegrasz, ale za to z poczuciem moralnej wyższości.” A ja? Ja siadam na metaforycznej beczce i piję wodę dłonią, bo nie szanuję kubków ani ludzi, które nie szanują prezydentów. Ale nie dlatego, że nie są szanowani - tylko dlatego, że nikt z nas nie jest.

I to, drogi czytelniku, jest chyba najuczciwsza forma szacunku, na jaką mnie dzisiaj stać.

„Nie przeszkadza mi, że jestem szalony, przeszkadza mi, że świat twierdzi, iż nie powinienem być”. – Diogenes z Synopy (rzekomo przez beczkę podsłuchane).
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 31-07-2025

47628. 
Odnośnie wpisu numer: 47627

Cóż, lina widocznie nie znalazła rąk, które chciałyby się nią szarpać - może to znak, że spór sam w sobie przestał mieć sens. Darmowy transport może się okazać łodzią bez pasażerów: gotową, ale samotną.

Setakmyżlę, że nawet bez darmowego piwa, zbierze się publika, która będzie przynajmniej kontemplować bezsens wspólnoty w nicości kufla.

Tak czy inaczej, Susz pozostanie suchy - nie tylko z nazwy, ale i z ducha wspólnotowego. A lina, jak wąż mitologiczny, będzie śnić o walce, która nigdy się nie odbyła.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 31-07-2025

47627. 
Odnośnie wpisu numer: 47624

Wykrakałaś.
Turniej przeciągania liny między sołectwami w Suszu został odwołany.
Nawet darmowy transport nie pomógł w zebraniu uczestników?
Powinno być darmowe piwo a nie transport!
 Marcin
 Susz, Czwartek 31-07-2025

47626. 
Spółka komunalna w Kisielicach pod kierownictwem Balerona wynajęła zakolegowaną z Panią burmistrz Lejmanowicz firmę niejakiego Katana do remontu za publiczne pieniądze bloku w którym mieszka Pani burmistrz Beata Lejmanowicz.
Rusztowania, wielkie rusztowania pod oknem burmistrzycy krzyczą na całą gminę; "Patrzcie frajerzy jak się robi remonty prywatnych mieszkań za kasę publiczną!".
Dużo ta gmina widziała, ale takiego cyrku, prywaty i dojenia kasy gminy na prywatne potrzeby jeszcze nie widziano.
Mam dość bezmyślnej, pustej i totalnie przypadkowej Pani burmistrz, która kalkuluje na jedną kadencję i potem planuje zainstalować następnego yntelygenta, radnego Jakubczyka na wsiowym, słomianym tronie, żeby ten potem ją zatrudnił.
I tak koło prostactwa w tym samorządzie się zamknie.
 Wojtek
 Kisielice, Czwartek 31-07-2025

47625. 
Upadek własności to upadek przemysłu i gospodarki.
Upadek przemysłu i gospodarki to upadek cywilizacji.
Powstanie korporacji to narodziny potwora.
Największe firmy nie mają... NICZEGO.
Swoje zyski zdobywają na totalnej przemocy i gwałcie.
Wyniki za ubiegły rok:
– Visa: 40 miliardów dolarów – nie posiada żadnego banku.
– Spotify: 17 miliardów dolarów – nie stworzył żadnej muzyki.
– Booking: 24 miliardy dolarów – nie posiada ani jednego hotelu.
– Bolt: 2 miliardy euro – nie posiada ani jednego samochodu.
 Jarosław
 Iława, Środa 30-07-2025

47624. 
Gmina w cieniu nadmuchiwanych zamków, czyli jak Epiktet zatańczył z balonem w kształcie burmistrza

Współczesne igrzyska to nie walki gladiatorów, a koncert Zenka pod namiotem i degustacja regionalnego smalcu przy dźwiękach syntetycznego disco polo. Festyn Gminny, Dni Miasta, Jarmark Wojewódzki. Inaczej: współczesne rytuały katharsis w plastikowym opakowaniu po kiełbasie lub Dionizje w środku kryzysu.

W tle - orkiestra dęta grająca przeboje Abby, na scenie lokalny burmistrz z mikrofonem, rzucający żarty, które nawet w piekle zbyto by ciszą.
Ale czymże są te spektakle, jeśli nie nową odsłoną rzymskiej strategii: panem et circenses? Władza daje chleb - przeważnie w postaci kuponów na darmowego hot-doga- i igrzyska - choćby to był turniej przeciągania liny między sołectwami.

Lecz kto tu naprawdę się promuje? Gmina? Miasto? Lud? Nie. Promuje się władza, ta lokalna, ta z twarzą w folderze, która niczym demiurg z paczki chipsów wyłania się na scenie w aurze braw i konfetti.

Prawda jest jednak melancholijnie prosta: władza nie organizuje tych festynów dla ludzi. Ona organizuje je dla swojego lustra. Żeby odbić się w oczach mas - nie jak człowiek, ale jak figura. Figurant. Statua z balonem.
Lud natomiast - zmęczony pracą, kredytem, inflacją i codziennym istnieniem - bierze ten cyrk z rezygnacją, z cyniczno-stoickim uśmiechem: „A co nam zostało?”. Byle coś się działo. Byle był darmowy cukierek dla dziecka. Byle burmistrz zatańczył w ludowym stroju. Lud? Lud jadł. Lud pił. Lud klaskał, jakby od tego zależało istnienie przestrzeni publicznej.
Śmieszno i straszno - jak mawiał Czechow. Albo ktoś pod jego nazwiskiem w internecie.

Czy więc warto? Czy igrzyska coś promują? Tak. Promują sen. Zbiorowy, lepki sen o wspólnocie, której już nie ma — ale którą można zainscenizować na 3 godziny z budżetu unijnego.
A potem wrócić do życia.
Do podatków.
Do samotności.
Do rzeczywistości, w której jedynym pewnikiem - jak mawiał Epiktet - jest to, co możesz kontrolować. Czyli co? Kiełbasę. Jeśli sam ją przyniosłeś.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 30-07-2025

47623. 
Owcze lustra i wilcze cienie

W czasach, gdy owce zaczęły nosić garnitury, a wilki nauczyły się przemawiać językiem demokracji, świat przewrócił się na drugą stronę snu. Stado, o którym tyle mówiono — że łagodne, że bierne, że tylko beczy i konsumuje trawę medialnej narracji — nagle zaczęło ostrzyć kopyta. I choć nikt nie przyznał się do tego, kto przyniósł osełkę, wszyscy zgodnie wskazali winnego: przewodnika. A może był to tylko pasterz z ambicjami? Albo wilki w togach.

Polska, ojczyzna wieszczów, znowu stała się sceną. Tym razem teatrem absurdu — dramat w trzech aktach: Marszałek, Premier i Kto-ma-klucze. Scenografia: marmurowe korytarze, mikrofony, gdzie echo mówi więcej niż mówca. Publiczność: zdezorientowane stado, które już nie wie, kto kogo wybrał, kto kogo zdradził i kto karmi się czym — ideą czy budżetem.

W surrealistycznej choreografii władzy wilki przestały udawać, że nie są głodne. A owce? Owce — jak to one — poczuły nagły impuls: zemsta za prowadzenie. Bo pasterz nie pytał, gdzie chcą iść, tylko grał na fujarce, aż znudziła się melodia. Gdy Marszałek zderza się z Premierem, niebo nie płacze, tylko ziewa. Bo ile razy można oglądać ten sam teatrzyk, w którym aktorzy zamieniają się kostiumami, ale nigdy maskami?

Cyniczny stoik, siedząc na zgliszczach kolejnej próby „przejęcia władzy”, uśmiecha się pod nosem. Zna już ten spektakl. Wie, że stado nigdy nie szuka prawdy — ono szuka kierunku. I jeśli nie znajdzie pasterza, znajdzie wilka. A może, jak twierdził Platon, największe zwycięstwo nie jest na sali sejmowej, ale w głowie tego, który nie wszedł do walki, bo zrozumiał bezsens armat z waty cukrowej.

Świt nadchodzi, ale to tylko reflektor. Ktoś włączył go w złym momencie, psując dramaturgię. Znowu trzeba będzie udawać, że to słońce.

„Największym zwycięstwem jest to, które odnosisz nad samym sobą.”
– Platon.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 30-07-2025

47622. 
Czy w powiecie iławskim jest jakieś zarządzanie kryzysowe…?
Lubawa pływa…
Rzeka Sandela wygrywa...
W naszym regionie deszcze, lokalne podtopienia, ale żadnych informacji od służb powiatu. Zero informacji od lokalnych władz i zarządzania kryzysowego…
Czyli możemy spać spokojnie? Proszę niech Kurier to nagłośni.
 Elżbieta
 Lubawa, Wtorek 29-07-2025

47621. 
Odnośnie wpisu numer: 47620

Panie Marcinie, a nie lepiej prosto z mostu?
O tak:

Na iławskiej plaży, gdzie piasek śni o czystości, a jezioro milczy z godnością topielca, brak bezpłatnych toalet staje się metafizycznym krzykiem cywilizacji pozbawionej kierunku. Ludzie, istoty z pozoru rozumne, zamiast ku kabinie, kierują się ku krzakom — świętym reliktom naszej epoki sanitarnych kompromisów. Zarządca, niczym współczesny Platon, rozważa ideę przenośnego sedesu, podczas gdy cienie plażowiczów oddają się rytuałom natury z melancholijnym brakiem wstydu. A my, stoicy z ręcznikiem i kanapką, patrzymy z ironią na świat, gdzie potrzeba fizjologiczna staje się buntem przeciwko kapitalizmowi.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 29-07-2025

47620. 
Zwracam uwagę na istotny problem, który zauważyłem na plaży miejskiej w Iławie – brak bezpłatnych toalet oraz niewielkie zainteresowanie dostępnymi, ale płatnymi toaletami.
Zjawisko to prowadzi niestety do niepożądanych zachowań ze strony plażowiczów, co negatywnie wpływa na stan środowiska i komfort innych użytkowników plaży.
Zgłosiłem tę sprawę do zarządcy terenu, wskazując między innymi na potrzebę edukacji użytkowników oraz wprowadzenia rozwiązań tymczasowych, jak np. toalety przenośne.
Odbyliśmy ciekawą i mało konstruktywną korespondencję. [...] Cdn.
 Marcin
 Iława, Wtorek 29-07-2025

47619. 
Małpa w teatrze Europy, czyli maskarada

Od 1945 roku Europa przebrała się w nowe szaty. Zrzuciła mundury, zapaliła cygaro demokracji, usiadła przy stole i zaczęła rozdawać karty. Kto przegrał, ten sprząta. Kto przegrał bardziej, ten nie tylko sprząta, ale i uczy się nowych tańców – w cudzych rytmach. Polska, w tej groteskowej symfonii odbudowy, przypominała małpę w smokingu: niby elegancka, ale nadal na uwięzi.

Niemcy, nasi wieczni sąsiedzi zza ściany historii, nie musieli niczego wymyślać. Zamiast zapraszać – pokazywali. Zamiast współpracować – instruowali. A my, z sarkastycznym błyskiem w oku i kamienną stoicką miną, wchodziliśmy na scenę, jakbyśmy wierzyli, że to opera, a nie kabaret. Surrealistyczna była to droga – jakby Salvador Dalí projektował nasze traktaty, a Franz Kafka pisał ich preambuły.

Europa Zachodnia, naznaczona z jednej strony winą, z drugiej – dolarem i marszałkowym planem – nie potrzebowała partnerów, tylko świadków jej odkupienia. Polska? Była zbyt wschodnia, by być romantyczna, zbyt zachodnia, by być obojętna. Zbyt dumna, by się przyznać, i zbyt złamana, by się podnieść. Więc zaczęła grać. W teatrze, w którym nikt nie znał ról, ale wszyscy znali swoje miejsce.

Niemcy nie zaprosili nas do stołu – nie dlatego, że nie chcieli. Może po prostu nie zauważyli, że istniejemy inaczej niż jako echo ich własnych katastrof. Dla nich byliśmy przypisem do historii, przypisem, który raz pisany gotykiem, raz cyrylicą, zawsze kończył się kropką zamiast wykrzyknika.

Ale czy naprawdę jesteśmy tylko tresowaną małpą? A może – ironicznie – to my jesteśmy jedynymi, którzy rozumieją absurd tego przedstawienia? Czyż nie śmieszniejszy jest ten, kto nie wie, że gra w komedii, niż ten, kto się śmieje z własnej roli?

Z melancholijnym uśmiechem wspomnijmy więc 1945: czas, gdy świat się skończył, ale nikt nie powiedział o tym światu. My – ludzie graniczni, przechodzący między ruinami, a potem między biurkami Unii Europejskiej – nie zapomnieliśmy, że historia to tylko powtórzenie farsy, która kiedyś udawała tragedię.

Heraklit, wiecznie płaczący filozof ognia, miał rację. Wszystko płynie, ale niektóre rzeczy kręcą się w kółko.

A Niemcy? Cóż – może pewnego dnia spadną z podium, spojrzą w dół i zobaczą nas. Nie jako uczniów. Nie jako błaznów. Ale jako współautorów tego dziwnego, absurdalnego scenariusza, który nazywamy Europą. Wtedy być może zagramy razem – nie w ich teatrze, lecz w naszym cyrku. A kto wie, może w końcu przestaniemy być tresowani, a zaczniemy tresować?

Ale czy naprawdę chcielibyśmy? Czy małpa, która nauczyła się śmiać z tresera, nie stała się bardziej ludzka niż sam człowiek?

"Ludzie są jak dzieci: boją się cienia, a sami budują gmachy z cieni" – Heraklit z Efezu.
______________________________________________
Koniec aktu. Oklaski. Kurtyna opada. Europa trwa dalej.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 29-07-2025

47618. 
Mam taki problem.
Ponieważ sąsiedzi prowadzą w okolicy bardzo nieestetycznie swoje podwórko aż oczy bolą to chciałam zapytać: czy istnieje możliwość wynajęcia od ICK tych wielkich płacht - tak zwanych kotar - które wisiały w weekend wokół iławskiego amfiteatru (i skutecznie zasłaniały widok nieproszonym widzom). [...]
 Ada
 Iława, Wtorek 29-07-2025

47617. 
POTOP NA PRZEDMIEŚCIACH, czyli znowu to samo.

Woda już za kolana i przybywa. Samochody grzęzną, mieszkańcy brodzą, kanalizacji deszczowej – jak nie było od wielu lat, tak nadal nie ma.

📍 Odpowiedzialni: urzędnicy magistratu, którzy od lat ignorują apele mieszkańców o zabezpieczenie odwodnienia tej części miasta. Gdzie są te inwestycje? Gdzie jest podstawowa infrastruktura? Gdzie są priorytety? Na co idą nasze podatki?

➡️ Nie wystarczy przeciąć wstęgę na nowym chodniku w centrum. Prawdziwe życie toczy się również tu – na obrzeżach, gdzie władze zapomniały, że ludzie też mają prawo do drożnych ulic i bezpieczeństwa.

Zobacz film:
https://www.facebook.com/watch/?v=3134034013419724
 Sebastian Janowski
 Skrzynka Czytelników, Poniedziałek 28-07-2025

47616. 
Złote monety nie dźwięczą w głowie mędrca
(inspirowane Diogenesem z Synopy)

W krainie, gdzie księżyc wciąż spóźnia się na audiencje u słońca, a pociągi wiedzy przyjeżdżają na perony pełne ignorancji — żyje sobie Polska, otulona w płaszcz paradoksu, zszyty nićmi frustracji i nadziei. Kraj, gdzie hydraulik zarabia więcej niż profesor filozofii, a influencer z TikToka uczy dzieci życia szybciej niż nauczyciel na etacie.

„Wiedza to cnota” — powiadał Sokrates, kręcąc się w grobie jak bąk. Ale kto dziś kupuje cnotę? Na rynku wartości — który przypomina bardziej jarmark próżności niż agorę Aten — popyt na rozum przebił dno jak budżet Ministerstwa Edukacji.

Tu płacisz nie za to, co ktoś wie, lecz za to, co umie sprzedać. Zamiast Heraklita mamy marketing. Zamiast Arystotelesa — Excela. A mędrcy, ci smutni kuglarze idei, występują za darmo na prowincjonalnych uniwersytetach, karmiąc się cichym samozadowoleniem i zupką chińską.

Czy wiedza boli? O tak. Boli tak bardzo, że ludzie wolą jej unikać, jak listonosza z wezwaniem do zapłaty. Bo wiedza niesie świadomość, a świadomość to cierpienie — jak rzekł Budda, niekoniecznie mając na myśli polski system wynagrodzeń.

Ale może tak ma być. Może świat potrzebuje właśnie tego groteskowego balansu: gdzie ignorancja tańczy tango z sukcesem, a mądrość siedzi na ławce, popijając tanie wino i notując wiersze, których nikt nie przeczyta.
W końcu — jak stwierdził Diogenes, sikając pod kolumną: „Człowiek mądry dostosowuje się do świata — albo znajduje beczkę.”

Może więc warto przestać czekać na sprawiedliwość i poszukać własnej beczki? Bo jeśli płacą nie za to, co wiesz, tylko za to, jak dobrze się uśmiechasz — to przynajmniej niech ten uśmiech będzie cyniczny.

Z pozdrowieniami z absurdu:
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 28-07-2025

47615. 
Odchodzący na emeryturę ksiądz proboszcz Jerzy Żochowski z białego kościoła [w Iławie] w piękny sposób pożegnał swoich parafian w czasie niedzielnych kazań.
Doskonały mówca. Dając wskazówki zebranym na dalsze życie, zatrzymał się na swoim doświadczeniu, przepraszając, że czasami za dużo milczał zamiast mówić, rozmawiać.
Zalecał też dojrzałym parafianom więcej refleksji i ciszy.
Ja pamiętam, że bardzo dużo zrobił dla białego kościoła w Iławie.
Dużo smutku jest w tym pożegnaniu. Wielka szkoda, ale widocznie tak musi być.
 Anula
 Iława, Niedziela 27-07-2025

47614. 
Trzej Królowie, jeden sędzia i kanapka z nicością

Polityka bez wyobraźni staje się rachunkiem bez sumienia, zaś głupota i zdrada są jak rdza tocząca fundamenty państwa — niewidoczne, dopóki wszystko się nie zawali. Lecz historia uczy, że to właśnie ci niegodni najczęściej dopadają do steru, udając sterników. Dlatego potrzeba nie tylko mądrych praw, ale ludzi, którzy potrafią je śnić z otwartymi oczami.
Jak pisał Platon: „Państwa będą szczęśliwe tylko wtedy, gdy filozofowie zostaną królami, albo królowie staną się filozofami.”

„Nie ma miejsca dla zdrajców, głupców i ludzi bez wyobraźni!” – krzyknął ktoś zza mównicy, nieświadomy, że przemawia do lustra. Głupcy w tym kraju mieli legitymacje poselskie, zdrajcy honorowe doktoraty, a bez wyobraźni – całe redakcje. Absurd? Tak. Ale czyż nie jesteśmy wszyscy bohaterami powieści Witkacego pisanej przez AI na podstawie telewizyjnych pasków informacyjnych?

W Sejmie fruwają papiery, w Senacie latają krzesła, a w internecie płoną memy. Dzieci w szkołach uczą się, że demokracja to gra planszowa, którą zawsze wygrywa ten, kto pierwszy krzyknie „Zamach stanu!” lub „Trybunał!”. Na ulicach protesty i kontrprotesty tańczą walca w rytmie poloneza. Polska kręci się wokół własnej osi z zawrotną prędkością ironii.

I tylko melancholijny obywatel, siedząc na przystanku tramwajowym nazwanym imieniem jakiegoś zapomnianego opozycjonisty, zjada kanapkę z plastrem nicosci i zapija ją herbatą z goryczy. Patrzy na miasto i pyta:
„Czy ktoś jeszcze pamięta, po co to wszystko? Czy po to, by wygrać, czy po to, by się nie pogubić?”

A Polska... milczy jak filozof po dwóch tysiącach lat gadania. Już nie tłumaczy, nie protestuje, nie tłumaczy się sama przed sobą. Zamiast odpowiedzi – wzrusza ramionami, jakby chciała powiedzieć: „Róbta, co chceta – i tak wszyscy wrócicie na tarczy, jeśli w ogóle jeszcze wiecie, co to jest tarcza”.

Na Wiejskiej nadal trwa rytuał świętej obłudy – jedni mówią o wartościach, drudzy o zdradzie, a wszyscy o Polsce, której nikt już nie rozpoznaje bez kodu QR i aktualizacji konstytucji w wersji beta. Cynik by powiedział: „Tak to już jest – gdy państwo jest teatrzykiem kukiełek, najgłośniej krzyczy ten, komu właśnie urwano sznurek”.

Władza się zmienia, ale mechanizm zostaje – jak perpetuum mobile cynizmu napędzanego zbiorową amnezją. Każdy kolejny „zbawiciel” przynosi reformy w teczce, które rozpuszczają się w rzeczywistości jak papier w deszczu. Naród wzdycha, ale głosu nie podnosi – przecież i tak nikt go nie słucha, chyba że w kampanii.

A potem znów: cisza, plakaty, wybory, zawód, śmiech przez łzy. Historia zatacza koło, bo nikt nie miał czasu, by wyjąć cyrkiel z plecaka. A w środku tego wszystkiego siedzi człowiek z kanapką z nicością – może nie najmądrzejszy, ale przynajmniej wie, że smak absurdu lepiej znosi się z odrobiną dystansu.

Bo może prawdziwa mądrość w polityce nie polega na tym, by wszystko naprawić – ale by się nie dać całkowicie zwariować.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 26-07-2025

47613. 
Sądny dzień marchewkowego imperium

W krainie, gdzie paragrafy piszą się same, a Temida nosi przepaskę z logo partii, zmartwychwstał Duch Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie był to duch prawniczej rozumu, lecz raczej duch szafy pancernej, w której zamknięto Konstytucję wraz z ostatnią kopią „Praw Człowieka dla Opornych”. Szafa została otwarta jedynie po to, by wrzucić do niej nowego ministra – zamaszyście, jakby wrzucało się cebulę do rosołu pełnego politycznych klusek.

Nowy Strażnik Temidy, zwany czasem "Symfonistą Sprawiedliwości Ludowej", przyszedł nie z bibliotek prawa, lecz z kabaretu, gdzie śmiech przechodzi w szloch, a absurd ubiera się w garnitur z konstytucyjnej tapicerki. Mówi się, że zna trzy pojęcia: słuszność, interes i poczucie misji, choć nie wiadomo, czy nie pomylił tego ostatniego z misą ryżu dla posłusznych.

Sędziowie, niegdyś niezawiśli niczym firanki na wietrze demokracji, dziś zostali przypięci do kaloryfera decyzji politycznych. Każdy wyrok musi być nie tylko sprawiedliwy, ale i społecznie oczekiwany – cokolwiek to znaczy w języku, w którym „społeczeństwo” oznacza 36% wyborców i ich ciocię z Radomia. Surrealistyczna melodia procedur gra teraz w tonacji molowej: sarkastycznym akordem lex retroacta i smutnym echem "telewizyjnej prawdy".

Gdzieś, w zakurzonym kącie sali sądowej, płacze stara temida – z plastiku, kupiona kiedyś na wyprzedaży w Empiku. Ma łzy z wosku i miecz z tektury. Patrzy na nową rzeczywistość, gdzie wyrok zapada zanim rozprawa się zacznie, a adwokaci przynoszą zamiast dowodów – legitymacje partyjne.
Niektórzy twierdzą, że to tylko przejściowy teatr – lecz czyż cały kraj nie zamienił się w scenę? Ostatecznie, jak pisał Kafka po kilku kieliszkach spirytusu: Prawda nie jest ważna – ważne, kto ją odczytuje. A dziś odczytuje ją Minister z uśmiechem Mona Lizy i temperówką do ołówków w kształcie młotka.

I tak dalej płynie nasz absurdalny okręt... po Morzu Zasług Politycznych, gdzie sprawiedliwość tonie jak kamień w gulaszu.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 26-07-2025

47612. 
„Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej”, czyli sen paranoika

W jakimś zapomnianym kącie kosmicznej kawiarni, gdzie Arystoteles pije espresso z Franzem Kafką, a Marek Aureliusz przewraca oczami nad tabloidem z nagłówkiem „Nowa koalicja! Stary chaos!”, rodzi się myśl osobliwa, a jednak boleśnie znajoma: „Człowiek jest istotą polityczną” — powiada wspomniany Arystoteles, nie podejrzewając nawet, jak bardzo ta diagnoza trafiła w sedno pewnej melancholijnej krainy między Odrą a Bugiem.

W Polsce bowiem — ojczyźnie paradoksów i nielinearnej logiki — polityka nie przypomina już nawet teatru. To raczej kabaret absurdu z elementami horroru psychologicznego, gdzie wszyscy siedzą przy jednym stole, tylko nikt nie wie, czy właśnie zawiera sojusz, czy bierze zakładnika. Kiedy przeciwnicy polityczni zaczynają mówić jednym głosem, to albo mają wspólnego wroga, albo wspólnego sponsora. Lub — co gorsza — wspólne haki.

Koalicje? Opozycje? W Polsce te słowa nie mają znaczenia. Jak u Magritte’a, gdzie rura nie jest rurą, tak i „opozycja” bywa bardziej prorządowa niż rząd, a „sojusz” to często perwersyjna gra w szachy, gdzie pionki same próbują się promować na hetmanów. Układy nieformalne? Och, to przecież fundament naszej architektury władzy — cichy szept przy windzie znaczy więcej niż expose premiera.

Wyobraźmy sobie scenę: stary, drewniany stół w sejmowej sali. Po jednej stronie siedzi polityk z miną zbawcy narodu, po drugiej jego wróg sprzed miesiąca, teraz serdeczny sojusznik w obliczu „ważniejszego zła”. Na stole leżą puste filiżanki po kawie i szkice ustaw, których nikt nie przeczyta. Na ścianie wisi portret jakiegoś nobliwego przodka, który właśnie przewraca się w grobie z taką siłą, że trzęsie się żyrandol.

Ale może to wszystko ma sens w swojej bezsensie? Może właśnie w tej grotesce tkwi dusza naszej demokracji -pokraczna, niedoskonała, ale żywa? Może polska polityka to po prostu egzystencjalna farsa, w której każdy gra rolę kogoś, kim nie jest, i dlatego nikt nie wypada z roli?

„Nie ten jest wolny, kto może czynić, co chce, lecz ten, kto może nie czynić, czego nie chce” - westchnie Seneka, patrząc z melancholią na sondaże. Tyle że w Polsce już nikt nie wie, czego chce, a tym bardziej czego nie chce, bo wszystko jest względne, a każdy gest może być zdradą lub strategią.

I tak żyjemy w kraju, gdzie wrogowie trzymają się za ręce, by udusić trzeciego, a przyjaciele wbiegają na scenę z uśmiechem, trzymając nóż ukryty w mankiecie. Śmiech przez łzy? Oczywiście. Polska to przecież kraj, gdzie ironia została wymyślona na długo przed alfabetem.

A więc: trzymaj przyjaciół blisko, wrogów jeszcze bliżej, a najlepiej wszystkich w jednym klubie parlamentarnym. Będzie weselej. Albo bardziej tragikomicznie. Ale w sumie, czy to nie jedno i to samo?
__________________________________________________
Podpisano: Zawiedziony Idealista, Pijący Herbatę z Absurdem
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 25-07-2025

47611. 
Temat dla Kuriera.
Kolejki do rejestracji w Ośrodku Zdrowia RODZINA [w Iławie].
Cholera jasna no! Gdzie idą nasze podatki, że nie można się normalnie zarejestrować do lekarza rodzinnego? Kiedy to się wreszcie skończy?!
 Wioletta
 Iława, Piątek 25-07-2025

47610. 
Przejście dla pieszych, czyli popularne pasy - to nie jest przejazd dla rowerów i hulaj-gangsterów! Opanujcie się, szaleńcy!
 Wioletta
 Iława, Piątek 25-07-2025

47609. 
Między ruiną a rozpędem, czyli melancholia narodu w kapciach

W Polsce można stracić wszystko. Własność, zdrowie, nadzieję, konto w banku (zwłaszcza jeśli było w złotówkach). Można też stracić kontakt z rzeczywistością, choć ta, jak wiadomo, również nie ma już z nami najlepszego kontaktu. Pozostaje tylko jedno – niezniszczalna, absurdalna i melancholijna chęć, by zacząć od zera. A nawet z minusem. Od miejsca, z którego już tylko dół i śmiech losu.

Naród, który z godnością potrafił przegrać każde powstanie, wciąż budzi się rano z myślą: a może jednak coś się uda. Przecież to nic, że inflacja śpiewa już nie w sopranie, lecz w pełnym chórze Wagnera, a kolejne reformy przypominają surrealistyczną instalację artystyczną złożoną z plastikowych wideł i rozbitego systemu edukacji. Nic to. „Jeszcze będzie przepięknie”, krzyczą, choć nie wiadomo już, czy to nadzieja, czy ironia losu przejęła mikrofon.

Tu, w kraju, gdzie logika rzadko zagląda na sesje Sejmu, filozofia staje się ostatnim bastionem zdrowego (lub choćby szalonego) myślenia. Sokrates mówił, że prawdziwa wiedza to świadomość niewiedzy – i być może dlatego tak wielu mówi dziś z tak wielką pewnością, nie wiedząc absolutnie nic.
Wszędzie absurd: polityczny kabaret zbudowany na ruinach dawnego patosu, a społeczeństwo dryfuje, przywiązane do tratwy zrobionej z moralnych kompromisów i kartonów po mleku 800+. Surrealizm? Codzienność. Absurd? Normalność. A melancholia? To narodowa specjalność, serwowana z kiszonym ogórkiem i podatkiem od marzeń.

Rekonstrukcja rządu przypomina próbę wymiany silnika w windzie jadącej w dół - z nadzieją, że nagle zacznie lecieć w górę jak gołąb wystraszony przez budżet. Nowy minister sprawiedliwości przyszedł znikąd i prawdopodobnie wróci tam szybciej, niż zdąży zrozumieć, jak działa kodeks postępowania w świecie, gdzie temida nosi opaskę nie z powodu ślepoty, lecz wstydu. Mówią, że przyszedł posprzątać po poprzedniku, ale jedyne co dostał, to miotłę bez trzonka i instrukcję w sanskrycie.

I tak oto w państwie, gdzie prawo jest jak kisiel – drży, ale nie upada – zmiana władzy przypomina zmianę firanek w ruinie. Może i jest ładniej, ale dach dalej przecieka. A jednak – i to najdziwniejsze – ludzie się podnoszą. Z kolan, z długów, z beznadziei. I ruszają dalej. Z głową w chmurach, ale nogami w błocie. Bo chociaż Polska to nie kraj dla ludzi o słabych nerwach, to jednak jest to kraj ludzi, którzy – jakimś cudem – nie tracą chęci. Może dlatego, że nic innego im już nie zostało.

Śmiejmy się więc – przez łzy, z siebie, z rzeczywistości.

Na zakończenie, w duchu pełnego absurdu i surrealistycznej logiki snu po zjedzeniu zimnych pierogów o północy: „Największe błędy popełniamy nie przez niewiedzę, lecz przez przekonanie, że wiemy”. — Sokrates
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 25-07-2025

47608. 
Piszę w imieniu większości sprzedawców. Bardzo nam się nie podoba niepoważne i niesprawiedliwe, wręcz poniżające traktowanie nas przez Burmistrza Miasta Iławy.
Bilet miesięczny sieciowy na autobus miejski kosztuje 108 zł, z czego my dostajemy prowizji ledwo 3 procent.
To chyba żart! Tak dalej być nie może Panie Kopaczewski, żarty to może Pan sobie uprawiać ze swoimi kolegami na [...].
[...]
Albo zabiera się Pan z tym swoim barachłem do Ratusza i samemu proszę spróbować jak to jest. Matematykę Pan zna? Chyba nie bardzo, bo z tego co słychać to nawet do 3,5 nie potrafi Pan policzyć.
[...]
I pomyśleć dziś, że większość z nas głosowała na Pana... Nigdy więcej!
 Wioletta
 Iława, Czwartek 24-07-2025

47607. 
Kiedy deszcz pada na środek pustyni

„Nie wszystko, co się liczy, daje się policzyć, i nie wszystko, co da się policzyć, naprawdę się liczy” — mawiał Pitagoras, choć może mówił o liczbach, a może o człowieku. Dziś ta maksyma nabiera innego brzmienia, bo rzeczywistość liczy nas jak grosze w zgrzebnej sakiewce, jakbyśmy wszyscy byli tylko monetami o startej wartości.

Patrzysz dziś na ulice. Krzyczą, milczą, stoją, padają. Czasem z parasolem, czasem z transparentem, czasem z głową spuszczoną w rytmie tramwajowego zgrzytu. Coś pękło — albo może coś dopiero się rodzi, tyle że jak każde narodziny — jest to krzykliwe, chaotyczne i krwawe.

Rząd upadł, nastąpiła reorganizacja, rząd wstał, inny rząd przyszedł z butami — a ludzie nadal nie mają na masło. I wtedy właśnie przychodzi „pech”: inflacja, chaos, kolejki, lęk. Ale czyż nie mówił Heraklit, że „wszystko płynie”? Nawet cierpienie nie stoi w miejscu. Możliwe, że to, co dziś bolesne, jutro stanie się łagodnym wspomnieniem jak sen o domu, którego już nie ma — ale był.

W tym wszystkim absurd tli się jak neon na ostatnim przystanku nocnego autobusu: polityk tańczy na TikToku, a staruszka płacze nad rachunkiem za prąd. Młodzi emigrują do krainy mleka i owsianego latte, a starzy zostają tu, w kraju, gdzie czasem jedynym sensem jest tęsknota za sensem.

Surrealistyczna Polska roku 2025 przypomina obraz Salvadora Dalego: Zegar się rozpływa, ale i tak wskazuje godzinę — może godzinę przebudzenia? Może godzinę upadku?

A jednak, w tym wszystkim, gdzieś głęboko, tkwi melancholia za Dobrem. Za spokojem rozmowy, za chlebem bez strachu, za uśmiechem, który nie był ironią. Może to właśnie strata niesie ziarno nowego. Może to „coś dobrego” nie przyjdzie z fanfarami, ale cicho usiądzie z nami przy stole i zapyta: „Czy jeszcze wierzysz?”.

I nawet jeśli odpowiesz: „Nie wiem” — to może wystarczy.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 24-07-2025

47606. 
Odnośnie wpisu numer: 47604

Bykowe już jest.
Rodzice dostają ulgę w postaci zwrotu 800+ na dziecko.
Małżonkowie mogą się rozliczać wzajemnie.
Tylko single płacą pełne podatki.
Bykowe już jest.
 nemo
 Iława, Czwartek 24-07-2025

47605. 
Czy mamy jakiś sukces?

Kolejna reorganizacja rządu
(czyli: jak wygrać przegrywając, nie wygrywając, a jednak triumfując).

Czy mamy jakiś sukces? Pytanie to padło niczym stary but w jezioro – z chlupotem, którego nikt nie zauważył, poza rybą, która akurat rozważała emigrację do Czech. Na to pytanie odpowiedziano: „mamy sukces w pewnym sensie”. I oto jesteśmy – w tym „pewnym sensie”. Sensie, który jest tak pewny, jak trzeźwość narodu w długi weekend i tak stabilny jak inflacja w połowie miesiąca.

Sukces ten jest jak cień na ścianie – niewątpliwie tam jest, ale tylko wtedy, gdy patrzysz z odpowiedniego kąta i nie za długo, bo zniknie. Rząd twierdzi, że mamy sukces, opozycja, że mamy jego cień, a społeczeństwo, że ma dość. Każdy ma swoją wersję prawdy, a prawda – jak wiadomo – mieszka w szafie, w której zgubił się Kant.

Zamiast igrzysk mamy kabaret, zamiast chleba – statystyki. Politycy karmią się sondażami, lud żywi się memami, a filozof – biedą. Ale nie byle jaką biedą – to bieda esencjonalna, metafizyczna, z nutą absurdu i zapachem papierosów z kiosku Ruchu.

W tym wszystkim Polska to taki Kafka w stroju husarza – śni, że przeszła transformację, a budzi się codziennie w tym samym pokoju z odpadającym tynkiem i kredytem na wieczność. Dziś nie czekamy już na Godota. Czekamy na wypłatę, szczęście lub przynajmniej nowy odcinek afery z podsłuchami. Bo jak powiedziałby Heraklit, gdyby był tu dziś z nami: „Wszystko płynie, ale najbardziej to prąd po podwyżkach”.

Sukces więc jest. Tak, mamy go. W pewnym sensie. W tym sensie, w jakim szalony artysta mówi, że jego zapałka to dzieło sztuki – nie zapala, ale pięknie się pali.

Epilog troszku melancholijny: Gdyby Diogenes żył dziś w Polsce, nie szukałby człowieka z latarnią. Szukałby wolnego terminu do psychiatry na NFZ. Ale w pewnym sensie... też by odnalazł sukces.

„Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy” – Protagoras (który najwyraźniej nigdy nie poznał polskiego urzędnika ani nie próbował umówić się do lekarza przez Internet)
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 23-07-2025

47604. 
Single, bezdzietni i ci z jednym dzieckiem będą płacić nowy, duży podatek!
Ta sprawa już jest w Sejmie.
To dopiero jest traktowanie człowieka!
Polaków zalała w internecie fala oburzenia.
 Jimmy
 Iława, Środa 23-07-2025

47603. 
Logika Faktów: Chimera Temidy i Ptak Bez Skrzydeł

W procesowej orkiestrze, gdzie Temida, ślepa nie z cnoty, lecz z przemęczenia, wali młotkiem na chybił-trafił, "logika faktów" brzmi jak komenda dla manekina: leć! Fakty? Fakty to dziś przeterminowane jogurty – niby są, ale nikt nie ryzykuje konsumpcji. Logika? Tylko jeśli liczyć jako logiczne to, że decyzje zapadają w rytmie medialnych trendów, a nie w świetle dowodów.

Polskie sądy ostatnio upodobały sobie operowanie w rejestrze estetycznym: performans, narracja, emocjonalna impresja. Wyroki nie tyle zapadają, co się wydarzają – jak niespodziewane burze na mazurskim jeziorze. Oto zatem logika faktów w praktyce: świadek kłamie, oskarżony milczy, sędzia rozważa, czy lepiej wypaść racjonalnie, czy modnie. W tle czai się telewizja śniadaniowa i opinia publiczna, która, jak wiadomo, jest najlepszym biegłym z zakresu prawdy absolutnej. A bywa, że wyobrażenia są mylące. Ich funkcjonowanie wskazuje na werbunek i w tle zespoły zarządzające takimi figurantami.

Prawda – ta roztrzepana kuzynka rzeczywistości – dawno już uciekła z sali rozpraw. Została zastąpiona przez wrażenie faktu, jego hologram lub psychologiczny echogram. Jakże więc orzekać? Na podstawie czego? Na podstawie nastroju sali? Wysłanej energii? Może fusów z kawy prokuratora?

Sędzia w dzisiejszym teatrze sprawiedliwości przypomina bardziej surrealistycznego kuglarza niż obiektywnego arbitra. W jednej ręce kodeks, w drugiej telefon z alertem z Twittera. Wyrok? Absurdalny jak obraz Dalego – zegar się topi, sprawca znika, ofiara dostaje grzywnę za zniesławienie.

A jednak – melancholia tego spektaklu tkwi w tym, że wszyscy uczestnicy tej gry chcieliby wierzyć, że to wszystko ma jakiś sens. Że logika wciąż znaczy coś więcej niż linia obrony celebryty. Że fakty są czymś więcej niż memem z konferencji prasowej.

Arystoteles milczy z zażenowania. Może gdyby żył, zostałby zatrzymany za pomówienie sędziego lub obrazę instytucji państwowej. Albo zaproszony do panelu eksperckiego w śniadaniówce.

W końcu, jak mawiał Diogenes, wędrując z latarnią po mieście: "Szukam człowieka." W dzisiejszym kontekście – szuka sędziego. Ale takiego, który widzi nie tylko to, co modne, lecz to, co prawdziwe. Niestety, latarnia już zgasła. Zabrakło prądu. Państwo prawa nie zapłaciło rachunku.

"Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego niż równe traktowanie rzeczy nierównych." – Arystoteles
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 22-07-2025

47602. 
Gminy, które nie chcą przyjmować nielegalnych imigrantów są karcone odbieraniem funduszy przez rząd niemieckiego figuranta na Polskę.
Szantaż. Po prostu ordynarny szantaż finansowy.
Tak działa mafia w POland.
 anty-bolszewik
 Elbląg, Wtorek 22-07-2025

47601. 
Kierowane przez lewicę Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by do pracy z dziećmi w przedszkolach trafiali nie tylko wychowawcy z wykształceniem pedagogicznym, ale też nieprecyzyjnie ujęte „osoby z kompetencjami”. Nauczyciele, eksperci i rodzice protestują.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 22-07-2025

47600. 
Odnośnie wpisu numer: 47550

No i kto zastąpi Rafała Wilkowskiego w iławskim Centrum Sportu?
Czy "konkurs" już rozwikłany?
 Zbyszek
 Iława, Wtorek 22-07-2025

47599. 
Wróciłem do Iławy po niemal 20 latach.

Wspomnienia z przeszłości przyciągnęły mnie z powrotem. Pamiętałem Iławę jako czyste, przyjazne miejsce z ogromnym potencjałem turystycznym. Niestety to, co zastałem teraz, zasługuje raczej na miano przestrzennej katastrofy niż dumnej wizytówki miasta.

Szczególnie bulwersujący jest stan terenów na Osiedlu Kormoran przy ulicy Chodkiewicza i Plażowej, czyli miejsc z bezpośrednim dostępem do jeziora i plaży, czyli w teorii – jednej z największych atrakcji miasta.

Tymczasem oto, co zobaczyłem:
- plaża wygląda na opuszczoną i zaniedbaną, pełną śmieci, niedopałków, fragmentów betonu,
- przy samej linii brzegowej zalegają hałdy gruzu i odpadów budowlanych,
- droga dojazdowa i chodniki są w opłakanym stanie,
- ulice swoim stanem przypominają wręcz post-sowiecki surrealizm, połamane płyty, brud, brak jakiegokolwiek ładu, estetyki, czy troski o mieszkańców i gości.

To wszystko dzieje się zaledwie kilkadziesiąt metrów od pięknego, nowoczesnego portu i kilku bardzo dobrze utrzymanych pensjonatów i apartamentów, które świadczą o tym, że można (jeśli tylko się chce).
Ten kontrast jest porażający i zawstydzający.

Nigdy, przenigdy nie spotkałem się z tak brudną, zaniedbaną plażą. Dziko rosnące chwasty, wszędzie leżące fragmenty gruzu budowlanego, piasek który wydaje się być wręcz nienaturalnie brudny.

Z jednej strony nowoczesność i potencjał – z drugiej kompletna bezradność lub zaniechanie ze strony miejskich służb i władz. Jak to możliwe, że miejsce o tak dużym znaczeniu turystycznym i symbolicznym zostało pozostawione w stanie, który odstrasza zamiast przyciągać?

Sezon urlopowy przyciąga do miasta setki i tysiące gości z całej Polski oraz zagranicy. Niestety, ich pierwsze wrażenie – podobnie jak moje – to nie zachwyt, lecz pytanie: "Kto tu zarządza przestrzenią publiczną i dlaczego nikt jej od lat nie widzi?"

Zwracam się do redakcji Kuriera z prośbą o nagłośnienie tej sprawy.
Iława zasługuje na więcej niż surrealistyczny chaos i poczucie wstydu. Po niemal dwóch dekadach wróciłem na imprezę sportową z nadzieją, ale wyjeżdżam z rozczarowaniem. Nie dlatego, że to miasto się nie zmieniło, lecz dlatego, że zmieniło się nie tam, gdzie trzeba.
 dawny mieszkaniec i turysta
 Warszawa, Poniedziałek 21-07-2025

47598. 
Kolejny kwiatek z uśmiechniętego gniazda lewackich czubków.
Zakaz składowania ziemi z budowy na własnej prywatnej działce.
Kara: nawet milion złotych!
I nasze oszalałe i zaczadzone lewactwem sądy już orzekają to!
 anty-bolszewik
 Iława, Poniedziałek 21-07-2025

47597. 
Lewicowy działacz i naczelny redaktor lewackiej "Krytyki Politycznej", Sławomir Sierakowski, podczas wywiadu powiedział wprost, że od wielu lat nie może się doczekać, aż do Polski napłynie masowa imigracja, która będzie nową grupą wyborców, "zmieniając oblicze tego kraju".
[...]
Masową imigrację określił “najbezpieczniejszym projektem gospodarczo-społecznym w każdym sensie". Według niego, przestępstw "nie dokonują cudzoziemcy, a głównie Polacy na Polkach".
[...]
Jeszcze jakieś pytania?
 anty-bolszewik
 Iława, Poniedziałek 21-07-2025

47595. 
O człowieku, który mrugał do kłamstwa

Na końcu każdej ulicy stoi człowiek, który mruga. Nie dlatego, że słońce go razi, lecz dlatego, że ma coś do ukrycia. Mówią, że to Salomon go widział pierwszy, zanim jeszcze narodziła się demokracja i zanim kreda zaczęła rysować linie podziałów na brukach miast. „Człowiekiem nikczemnym jest i nicponiem: kto chodzi z kłamstwem na ustach…” - pisał mędrzec, jakby znał przyszłość, jakby znał Polskę po 2025 roku.

W obecnym krajobrazie, w przededniu i poranku po wyborach, nie ma już ciszy wyborczej, tylko cisza pogłosów. Plakaty opadły jak liście, zostawiając drzewa nagie - i bezmyślne. Człowiek, który wcześniej szurgał nogą na mównicy, teraz milczy w telewizji. Kamera nie widzi, jak jego palce wciąż wskazują winnych. Wskazują wszystkich.

Pascal, chrześcijański filozof, powiedział kiedyś: „Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą.” A może dziś jest tylko trzciną mówiącą, papugującą slogany, powtarzającą narracje tak długo, aż nie wie już, czy wierzy, czy po prostu gra rolę w surrealistycznym teatrze, którego reżyser zasnął na dobre.

Niektórzy wierzyli, że wybory coś zmienią. Ale wybory są jak sen, w którym próbujesz krzyczeć, a z ust wydobywa się tylko szept. Śnią się zwycięzcy, którzy nie zwyciężyli, i przegrani, którzy nie chcą zejść ze sceny. Mówi się o planach, reformach, nowym początku - ale nogi wciąż „biegną prędko do zbrodni”, a „serce knuje złe plany”, jakby Księga Przysłów została napisana wczoraj po południu, w sejmowym bufecie.

Surrealizm polskiej codzienności objawia się w szczegółach: w paradoksalnym uśmiechu rzecznika, w konfetti spadającym na puste place, w dymie z grilla, który przesłania transparenty z hasłami o prawdzie. Absurd nie krzyczy. On siada obok ciebie w autobusie i zaczyna rozmawiać o pogodzie.

A melancholia? To uczucie, że nic nie zniknęło. Że ci sami ludzie, którzy „wyniosłe oczy” unosili nad tłumem, teraz z pokorą odwracają wzrok - tylko po to, by podnieść go jutro, wyżej niż wcześniej.

Zagłada nie przychodzi jak w filmach. „W mgnieniu oka zniszczony – i nieodwracalnie.” Tak kończą się nie tylko złe intencje, ale i dobre nadzieje, gdy są pozostawione same sobie. Gdy głos rozsądku jest zbyt cichy wśród wrzasku propagandy.

Dlatego teraz - po wyborach - pora nie na wiwaty, lecz na czujność. By nie mrugać razem z tym, kto mruga do kłamstwa. By nie szurgać nogą w takt fałszywej melodii. Bo Bóg, który „siedmiu rzeczy ma w nienawiści”, wciąż patrzy- może nawet przez nasze oczy.

Nie wszystko, co surrealne, jest fikcją. Nie wszystko, co absurdalne, jest śmiechem. Czasem to tylko Polska.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 20-07-2025

47594. 
Odnośnie wpisu numer: 47591

Ci ludzie przynoszą do pracy wielkie teczki z papierami potwierdzającymi wykształcenie, douczają się w trakcie pracy często dofinansowuje to pracodawca i ciągle podnoszą swoje kwalifikacje.

Potem potrafią np. przeoczyć datę złożenia wniosków i 3,5 miliona sruuu jak psu w dupę przepada. Ludzie przy korytach zapominają o świecie z jakiego wyszli, a ich dzieci są pozostawione same sobie. Im nie poświęca się czasu w tych środowiskach jak trzeba, wszystko jest psycho-ustawką, pokazują dzieciom świat który jest dziwny nie dla dzieci.

To oni mówią do swoich pociech: "Musisz się uczyć", bo nie będziesz miał dobrej pracy. Droga donikąd. Nieszczęśliwe dzieciaki. Tu dzieci do psychologów chodzą częściej niż do szkoły. Rodzice zapatrzeni w siebie pozostawili "niedorobione" dzieci. Koryto przysłania wrażliwość.

Znam dzieciaka wysoko postawionego lokalnie polityka, który na słowo "Tata" w szkole podstawowej sikał w gacie.
 Anka
 Iława, Sobota 19-07-2025

47593. 
Odnośnie wpisu numer: 47591

Oto mamy nauczyciela za biurkiem, a ucznia w ławce mającego słuchać go uważnie.
Ale uczeń, by do głowy wrzucić wiedzę - musi asertywnie rozmawiać z nauczycielem, co znaczyć powinno - przekomarzać się czasem nieco gniewnie, nawet uparcie. Podobnie należy toczyć gadki i w domu z rodzicami i dziadkami. [...]
Pamiętam jak Amerykanie posłali na Księżyc kosmonautów. Mój sąsiad za nic w to nie uwierzył. Uważał, że była to mistyfikacja. No i tu właśnie też była potrzebna asertywność. [...]
 Marszałek
 Iława, Piątek 18-07-2025

47592. 
O cierpieniu, wojnach i milczeniu w niebie

Na placu Ziemia rozgrywa się widowisko o niekończących się aktach: płoną miasta, dzieci rodzą się w ruinach, a stare kobiety karmią koty chlebem z popiołu. Bóg? Cisza. Być może siedzi na jakimś niebiańskim tarasie, popijając metafizyczną herbatę z aniołami, obserwując jak Homo sapiens urządza sobie piekło z gliny i ambicji.

„Jeśli Bóg istnieje, to dlaczego jest zło?”, pytał Epikur z drwiącym uniesieniem brwi, pewnie przy winie i oliwkach. I w jego pytaniu – bez odpowiedzi – tkwi cały teatr absurdu, który dziarsko gramy od początku istnienia świadomości.

Być może Bóg jest artystą surrealistą. Może to wszystko to performance – wojna jako instalacja, cierpienie jako ready-made z łez i krwi. Przypadkowe dzieło bożego Duchampa. A my? Statyści bez scenariusza, improwizujący tragedię w estetyce Dali – zniekształceni, rozpływający się w czasie, pokręceni snem, którego nikt nie chce śnić.

Albo jeszcze inaczej: Bóg to dzieciak z gigantyczną lupą nad mrowiskiem. A może po prostu – i to byłoby najbardziej bolesne – Go tu nigdy nie było? Może cała ta konstrukcja boskości to tylko konceptualna ucieczka przed przypadkiem i pustką, które są zbyt brutalne, by przyjąć je na czczo?

Sarkazm tu nie leczy. Melancholia nie oczyszcza. Ale może przynajmniej można na chwilę zaśmiać się w twarz tej beznadziejnej logice istnienia. Albo z niej wyć. W końcu, jak pisał Camus: „Jedynym poważnym problemem filozoficznym jest samobójstwo”. A mimo to – gotujemy zupę, całujemy dzieci na dobranoc i składamy dłonie do modlitwy, której może nikt nie słyszy.

Boże, gdzie Ty jesteś?
Może właśnie patrzysz.
Może właśnie ziewasz.
Stop stop stop:

Ja jednak myślę, jestem święcie przekonany, że mimo absurdów, ślepych uliczek i groteskowego tańca cierpienia – coś w nas wciąż szepcze, że On jest. Cichy, ukryty, niepojęty. Może nie interweniuje tak, jakbyśmy chcieli, ale czuwa – nie jak strażnik, lecz jak ogień pod popiołem. Bo nie nasze są Jego drogi, a boskie wyroki – choć niezbadane – bywają czasem mądrzejsze od naszego krzyku. Wiara zaczyna się tam, gdzie rozum kończy swoje sarkastyczne monologi.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 18-07-2025

47591. 
Wyniki matur - dramatyczny upadek!
Kryzys szkół - rozkręca się!

Szkoły powiatu iławskiego wylądowały na przedostatnim miejscu w regionie warmińsko-mazurskim.
A region warmińsko-mazurski wylądował na szarym końcu w statystyce krajowej.

Kto rządzi w starostwie powiatu? - Uśmiechnięta Platforma.
Komu podlegają szkoły powiatu? - Uśmiechniętej Platformie.
Kto rządzi w kuratoriach regionalnych? - Uśmiechnięta Platforma.
Kto rządzi w urzędzie marszałkowskim? - Uśmiechnięta Platforma.
Kto rządzi w urzędzie wojewódzkim? - Uśmiechnięta Platforma.
Kto rządzi w ministerstwie edukacji? - Uśmiechnięta Platforma.

Noooo! Uśmiechnijcie się, brygada!
Uśmiechnięta Koalicjo!
 anty-bolszewik
 Iława, Piątek 18-07-2025

47590. 
UE wprowadza od 2029 r. bezwarunkowy obowiązek montowania instalacji solarnych na dachach budowanych budynków mieszkalnych, a już od 2026 r. nowych budynków publicznych i komercyjnych.
Cel: „neutralność klimatyczna UE” oraz „walka z emisją CO2”.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Czwartek 17-07-2025

47589. 
„Ofiary w kolejce, czyli metafizyka przepychania”

Po wyborach prezydenckich w Polsce niebo nie pękło, ziemia się nie rozstąpiła, ale coś w powietrzu zgęstniało jak mleko zostawione na parapecie sumienia. Wszyscy mówią, że nic się nie zmieniło, ale mówią to z takim napięciem, jakby spodziewali się, że lada moment ktoś pociągnie za spłuczkę historii i cały ten kraj zawiśnie między zlewem a metafizyką.

Sojusze głupoty i wyrachowania są stare jak świat, tylko dziś mają lepszy PR. Głupota nosi garnitur, a wyrachowanie mówi pełnymi zdaniami. Razem siedzą w studiach telewizyjnych i komentują rzeczywistość, którą wcześniej sami napisali na kolanie, przy kieliszku zimnej kalkulacji.

A na ulicy? Na ulicy zbiera się orszak ofiarny. Nie dlatego, że ktoś ich prześladuje - ale dlatego, że bez cierpienia nie ma transmisji. Każdy chce być dotknięty, każdy chce mieć swoją ranę – najlepiej zgrabnie wpisaną w narrację. Ktoś niesie transparent, ktoś inny krzyż, jeszcze inny tylko spojrzenie pełne pretensji do istnienia. Ofiary nie idą – one się pchają. Kto pierwszy cierpiał? Kto głośniej krzyknął „zabrali mi Polskę”? Kto potrafi bardziej się rozpaść przed kamerą?

Z okien wysokich instytucji wylewa się cichy śmiech. Nikt go nie słyszy, bo został nagrany wcześniej i zapętlony w tłumiku absurdu. I nagle wszystko staje się poezją – tą brutalną, która nie rymuje się z niczym oprócz rozczarowania.

Miasto jęczy nie z bólu, ale z przeciążenia symbolami. Pomniki marszczą brwi. Tramwaje jadą po tych samych torach, choć nikt już nie wie, dokąd. Na przystanku stoi młoda kobieta w płaszczu koloru wiśniowego, z oczami tak pustymi, jakby właśnie wylogowała się z rzeczywistości.

I wtedy Protagoras - z dalekiej przeszłości, jak z innego planu - mówi przez szum reklam i łoskot narracji: „Człowiek jest miarą wszechrzeczy”. Ale jeśli ta miara się zgubiła? Jeśli linijka została połamana przez zbyt wiele rąk? Jeśli każdy mierzy wszystko sobą - a nie zna siebie wcale?

Kolejka do ofiary stoi dalej. Długa, pełna dramaturgii, patosu, selfie i transparentów z błędami ortograficznymi. Na końcu tej kolejki nie ma przebaczenia - tylko retransmisja. I może właśnie w tym kraju, który co rusz rodzi się i umiera w telewizyjnych setkach, wśród gruzów słów i zgliszcz znaczeń, jedynym naprawdę realnym dramatem jest to, że nikt już nie wie, czy płacze naprawdę, czy tylko powtarza wyuczony gest.

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy - istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją” - Protagoras.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 17-07-2025

47587. 
Odnośnie wpisu numer: 47581

Moja Mama dostała rentę wdowią w wysokości 32 zł.
Co za kpiny...
 Ryszard Dziurdzia
 Iława, Środa 16-07-2025

47586. 
Odnośnie wpisu numer: 47538

Pracownicy biorą masowo zwolnienia lekarskie L4 z powodu tragicznej atmosfery pracy w Urzędzie Miejskim w Kisielicach.
Według mnie tak licznie odchodzą z powodu złego traktowania przez kierownictwo urzędu, szczególnie przez Pana Halika i Panią Burmistrz Lejmanowicz [...].
Jeśli mi nie wierzycie, to niech redakcja Kuriera zapyta władze, ilu ludzi odeszło z pracy w ostatnim roku. Statystyka zatrważająca.
 Źle traktowana
 Kisielice, Środa 16-07-2025

47585. 
„Fura z gnojem, czyli polski teatr rzeczywistości”

„Wszyscy ludzie z natury pragną wiedzy.” – zauważył Arystoteles. Ale w Polsce, jak się zdaje, pragnienie wiedzy zostało skutecznie wypłukane przez dekady tradycji, w których wiedzieć swoje miejsce jest ważniejsze niż wiedzieć coś sensownego.

Bo oto jesteśmy w kraju, gdzie każdy zna swoją rolę w tym spektaklu absurdu: urzędnik udaje, że rządzi, obywatel udaje, że słucha, a wszyscy razem udają, że to wszystko ma sens. To teatr, którego scenariusz napisała biurokracja, wyreżyserował konformizm, a scenografię zbudowano z papieru ksero i potłuczonego PRL-u. Aktorzy nie muszą improwizować – mają gotowy skrypt: „Nie wychylaj się”, „Nie zadawaj pytań”, „Wiem, ale nie powiem”. Publiczność? Śpi lub klaszcze z przyzwyczajenia.

Nie ma tu miejsca na pytania niewygodne, bo one są jak grzebanie kijem w gnoju – można coś poruszyć, ale będzie śmierdzieć. A przecież lepiej, żeby fura toczyła się dalej – w końcu wszyscy wiedzą, że jak się nie przeszkadza, to samo się zrobi. Może nie dobrze, ale za to zgodnie z przepisami.

Z zewnątrz wygląda to jak system. Z wewnątrz – jak Kafka na grzybach. Człowiek w Polsce nie pyta: „Dlaczego to tak działa?”, tylko: „Kogo trzeba znać, żeby to przestało działać na mnie?”. Filozof pytałby o sens, ale w tym kraju filozof dostaje etat co najwyżej jako bibliotekarz na pół etatu.

A więc idziemy dalej, wśród papierowych dekretów i gumowych pieczątek, z miną poważną jak urzędnik ZUS-u. Hierarchia trzyma się mocno, bo przecież lepiej wiedzieć, kto nad tobą, niż co robisz. W końcu nikt nie chce być tym, który zada pytanie i usłyszy: „A kim ty jesteś, żeby pytać?”.
Fura się toczy. W błocie. Z gnojem. A my na jej pace, dumni, że jedziemy razem.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 16-07-2025

47584. 
[...] [...] [...]
[...] [...] [...]
[...] [...] [...]
 Orzeł
 Iława, Środa 16-07-2025
Odp. 
Kolejny raz pytam: Po co znowu wpisujesz numer odnośnika do postu, który nie istnieje?
Zaprzestań tego bałaganu.
Podczas wpisywania obowiązkowe na formularzu są pola tylko czerwone, a odnośnik numerowy nie należy do nich, więc nie rób zamieszania.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Środa 16-07-2025

47583. 
Takie porównanie pod względem gospodarności.
"Uśmiechnięta kasa" z wielkiej pożyczki unijnej KPO:
- 20 mln zł na rolnictwo;
- 280 mln zł na imprezy, koncerty itp.
 anty-bolszewik
 Iława, Wtorek 15-07-2025

47581. 
Moja matka dostała śmieszne 38 zł z renty wdowiej.
To ma być jakiś uśmiechnięty żart?
 Ola Mała
 Iława-Lubawa, Wtorek 15-07-2025

47580. 
Odnośnie wpisu numer: 47577

Straty po II wojnie światowej - ludzkie i materialnie - policzono na spokojnie 2 biliony złotych.
Bilion wygląda tak: 1 000 000 000 000.
Niemcy nie chcą nawet słyszeć o reparacjach dla Polski.
Tylko w Katyniu przeklęci Moskale wymordowali 20 tysięcy polskiej elity, a nie licząc wielu śmiertelnych wywózek za Ural itd.
 Orzeł
 Iława, Wtorek 15-07-2025

47579. 
Jeszcze ubiegłym 2024 roku Polska była liderem w unijnym transporcie drogowym, przewożąc 368 mld tono-kilometrów (20% całego unijnego). Drugie Niemcy miały 281 mld, a trzecia Hiszpania 272.
Niestety ciągle zmieniające się przepisy UE na niekorzyść polskich transportowców powodują, że przewaga Polski szybko topnieje.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 14-07-2025

47578. 
Ugrupowanie Hołowni wyłamało się z koalicji rządowej i zagłosowało wspólnie z PiS i Konfederacją nad poprawkami do ustawy o budownictwie społecznym; dzięki temu przeszły.
Przyjęta poprawka utrzymuje obowiązek budowy miejsc parkingowych przez deweloperów oraz umożliwia wykup zajmowanego mieszkania komunalnego na własność.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 14-07-2025

47577. 
Pokolenie, które pamiętało okrucieństwo II wojny światowej - odeszło, więc Niemcy znowu podnoszą hardo głowę.
Wymordowali 6 milionów Polaków. Okradli, spalili i zniszczyli 3/4 naszego kraju. Za nic nie zapłacili. Nic, co ukradli nie zwrócili. Za nic nie przeprosili i teraz jeszcze grożą.
Grożą nasłaną rzeszą szmalcowników, których tu nad Wisłą znaleźli się za pieniądze, wstyd lub pochodzenie.
Na miłość boską, Polsko, obudź się!
 Stary Wiarus
 Iława, Poniedziałek 14-07-2025

47576. 
Odnośnie wpisu numer: 47571

Informacja dotycząca braku ciepłej wody w kranach została dopiero dziś [poniedziałek 14.07] wywieszona, tylko że tekst tej informacji jest podobny do tego, jaki administracja [...] rozesłała swoim mieszkańcom w zeszłym tygodniu.
Tak więc coś tu się nie zgadza.
 Mieszkaniec
 Iława, Poniedziałek 14-07-2025

47575. 
No wreszcie!
Minister infrastruktury ogłosił decyzję ws. obowiązku stosowania kasków przez dzieci jeżdżące na elektrycznych hulajnogach [do wieku 16 lat]. Spore zaskoczenie to rozciągnięcie przepisu również na rowery.
Teraz sprawa trafia do sejmu.
 Ola Mała
 Iława-Lubawa, Poniedziałek 14-07-2025

47574. 
Odnośnie wpisu numer: 47571

Dopiero co pod koniec czerwca iławska Energetyka Cieplna miała przestój remontowy i na tydzień wyłączyła wszystkim ciepłą wodę - i już awaria?!
 kolejarz
 Iława, Poniedziałek 14-07-2025

47573. 
„Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy” – czyli o człowieku w skarpetkach metafizycznych.

Współczesny Polak rodzi się między Biedronką a leasingiem. Jego dusza kształtowana jest przez kolor plastiku karty kredytowej, a jego los – przez oprocentowanie zmienne. Ledwo opuści kołyskę, już staje się przedmiotem analizy scoringu kredytowego, który – niczym nowoczesny Mojżesz – decyduje, czy dane mu będzie wejść do ziemi obiecanej własnego M. Mieszkanie? Na 35 lat. Auto? W abonamencie. Pralka? Na raty 0%. Szczęście? Na subskrypcji, z reklamami.

Następuje alchemiczna przemiana: rzeczy stają się chwilowe, a potrzeba ich posiadania – wieczna. Polak współczesny nie żyje w świecie przedmiotów, lecz w chmurze cyfrowych zgód i regulaminów, które podpisuje z prędkością światła, nie czytając, bo „trzeba mieć Netflixa”.

Kapitalizm? Owszem, ale już nie ten z plakatu Balcerowicza. Teraz to kapitalizm bezobjawowy: niby wolny rynek, ale wszystko już wydzierżawione korporacyjnym Minotaurem, który pożera czas, energię i sens. Człowiek przestaje być właścicielem czegokolwiek – poza stresem, który nosi jak wewnętrzne futro.

Oto Polak 2025 – z uśmiechem przyklejonym jak naklejka z promocją, w skarpetkach (jedyna rzecz, którą naprawdę posiada), kroczący w stronę kolejnej faktury. Zderza się ze ścianą rzeczywistości, która przypomina dadaistyczny kolaż z katalogu IKEA i przeterminowanego snu o dobrobycie.

W kraju, gdzie inflacja uczy pokory, a każdy dzień to ćwiczenie z filozofii przetrwania, powraca echo Sokratesa: czy jesteśmy szczęśliwi, bo nic nie mamy, czy może właśnie dlatego szczęście to ulotniło się jak paragon z drukarki termicznej?

To nie jest tragedia ani komedia — to teatr absurdalny z elementami musicalu ekonomicznego. Publiczność bije brawo, bo się utożsamia.
I być może – tylko być może – właśnie w tym „niemaniu” rodzi się nowa wersja wolności. Bo skoro nie mamy nic do stracenia, to może właśnie wtedy możemy wszystko?

„Bogactwo nie polega na posiadaniu wielkiej ilości dóbr, lecz na byciu w stanie zadowolić się małą ilością”. Sokrates.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 14-07-2025

47571. 
Co się stało, że nie ma ciepłej wody dziś od rana [poniedziałek] w blokach mieszkalnych na Osiedlu Podleśnym [w Iławie]?
[...]
 Mieszkaniec
 Iława, Poniedziałek 14-07-2025
Odp. 
Ciepłej wody nie ma w całym mieście Iławie (za wyjątkiem Osiedla Ostródzkiego, gdzie jest druga, mniejsza kotłownia grzewcza).
Służby techniczne Energetyki Cieplnej pracują nad usunięciem awarii i zapewniają, że ciepła woda popłynie jeszcze tego samego dnia – w poniedziałek 14 lipca.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 14-07-2025

47569. 
A kiedy rekonstrukcja w Ratuszu iławskim?
No bo "cóż szkodzi zrekonstruować?"
Ciągle żyjemy rekonstrukcją, czyli taką pospolitą sztuczką PR.
Rekonstrukcja jest, ale jednocześnie nie jest.
Ktoś ma być wymieniony, ale nie wiadomo kto.
Koalicjanci negocjują, ale nikt nie mówi, co wynegocjował.
Polityczny kabaret.
 Paulina
 Iława, Poniedziałek 14-07-2025

47568. 
"Między krwią a milczeniem"

Historia rodzinna często zaczyna się od wspólnego śmiechu, dziecięcych sekretów i walk na poduszki. Bracia i siostry, spleceni nicią krwi, przez długi czas wydają się nierozłączni — jak dwie strony tej samej monety. A jednak, z biegiem lat, te nici często kruszeją, jakby były utkane nie z włókien, lecz z mgły wspomnień. Dlaczego tak się dzieje, że ci, którzy kiedyś dzielili się wszystkim, później nie dzielą już nawet słów?

Powodem jest czas. Ale nie sam w sobie — czas jako katalizator przemiany wewnętrznej. Każdy człowiek dojrzewa w innej glebie: jednego karmi wiara, drugiego ambicja, trzeciego ból, czwartego duma. Z tych różnych upraw wyrastają odmienne światopoglądy, które nie zawsze da się pogodzić. Czasem różnice są subtelne, niemal niewidoczne — jak rysa na lustrze — a czasem otwierają się przepaście.

Jak pisał Søren Kierkegaard: „Zobaczyć to, co powszechne, i uczynić to wiecznym — oto zadanie istnienia”. Lecz co, jeśli każdy widzi coś innego jako "powszechne"? Co, jeśli jedno rodzeństwo widzi zbawienie w pokorze, a drugie w sukcesie? Co, jeśli jedno szuka ciszy, a drugie wrzeszczy o uwagę?

Bywa, że nieporozumienie rodzi się z rzeczy drobnych: dziedzictwa po rodzicach, jednego nieoddzwonionego telefonu, różnicy zdań w sprawie wychowania dzieci. Z tych ziaren rosną drzewa milczenia, których korzenie oplatają wspólną przeszłość i tłumią wszelkie próby pojednania.

Czasem jednak nie chodzi o winę czy zaniedbanie. Czasem to los sam postanawia rozmieścić ludzi jak figury w surrealistycznej partii szachów: królowa zostaje samotną poetką, goniec wpada w sektę, a skoczek emigruje na inną planetę — w sensie duchowym lub dosłownym. I choć wszyscy zaczynali na tej samej planszy, teraz każdy mówi innym językiem.

Braterska miłość nie znika. Ona po prostu zapada w sen — głęboki i długotrwały — jak mitologiczny bohater, który obudzi się tylko, gdy świat znów stanie się prosty. Ale czy stanie? Czy absurd, który kształtuje dorosłość, nie jest właśnie tym snem, z którego nie da się już obudzić?
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 13-07-2025

47567. 
Pilne, ważne!
Pan [...] [...] z Ulnowa gmina Susz potrzebuje pilnej rewizji panów z wydziału do spraw przestępczości narkotykowej oraz przeszukania jego posiadłości znajdującej się na [...] czyt. domek kempingowy [...] [...], zlokalizowany przed działkami w Ulnowie jadąc od Susza po prawej stronie czyt. melina, spęd, laboratorium [...]
Pan handluje tutaj oraz udostępnia, proponuje - środki odurzające (czyt. narkotyki).
Niepojęte jest to, że pan prowadzi pojazdy mechaniczne czyt. samochód oraz podejmuje pracę codzienna w [...] Susz [...] pod wpływem środków odurzających (czyt. piguły). Czy przełożeni są ślepi jak gościa wykręca codziennie? Czy to po prostu znieczulica bądź brak osoby kompetentnej w tym zakładzie pracy? [...]
Robię to dla znajomych z zakładu [...]. Bo debil nie zrozumie a ja muszę pomóc mu zrozumieć i reaguję! Dla ich dobra zostawiam to tu. Nie chcę tragedii albo czyjejś krzywdy przez głupka ćpuna bez wyobraźni! Mającego w dupie twoje, moje, nasze życie. [...]
 Radny
 Susz, Niedziela 13-07-2025

47566. 
[...] Obecna burza narodów, a szczególnie w Polsce, nie jest dla naszego dobra, a ku likwidacji państwa polskiego i przyłączenie polskich ziem do Niemiec i Rosji.
A człowiek, któremu to zlecono, nigdy nie powiedział, że jest Polakiem, a Niemcem. Powiedział to, kiedy miał jeszcze 18 lat. To ten człowiek już wtenczas miał takie zlecenie. To była specjalna akcja polityczna. Proszę mi odpowiedzieć, co go czeka?
Owszem nie ma u nas w Polsce jeszcze wojny, by krew się lała. Ale przecież widać, że nadchodzi "bieda" wszędzie. Ceny idą w górę i są horrendalne. Firmy produkują nie na naszą korzyść.
Zastanówcie się, że już mamy takich, którzy publicznie kłamią, że "obozy zagłady budowali Polacy".
 Orzeł
 Iława, Sobota 12-07-2025
Odp. 
Kolejny raz pytam.
Po co wpisujesz numer odnośnika do postu, który nie istnieje?
Zaprzestań tego bałaganu.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 14-07-2025

47565. 
Gdy byłem małym chłopcem to Mama zabraniała mi deptać trawniki i były specjalne tabliczki "Szanuj zieleń".
Dużo się zmieniło od tego czasu w Iławie. Teraz na trawnikach widzę, że stoją budy handlujących, a do tych bud dowozi się busami towar jeżdżąc po trawie i chodniku.
Wynika z tego, że władze miasta pozwalają niektórym ludziom na więcej. Dlaczego?
 Janusz
 Iława, Sobota 12-07-2025

47563. 
Peter Oliver Loe, dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, stwierdził, że pierwszym z elementów tworzonego w Berlinie Domu Polskiego ma być "opisanie współwiny Polaków za holokaust".
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Piątek 11-07-2025

47562. 
Na wszystko przyjdzie czas. Nawet na gotowaną żabę!

Zaczyna się niewinnie — lekko podgrzana woda, bulgot informacji, ciepłe fakty rozprowadzane równomiernie w naczyniu codziennej narracji. Żaba siedzi spokojnie. Nie wie, że już jest składnikiem. Tak działa sztuka kulinarna epoki informacyjnego nadmiaru. Czy jednak nie przypomina to bardziej kuchni alchemicznej, gdzie złoto przemienia się w ołów, a ołów w pogląd polityczny?

„Nie ma większego więzienia niż to, którego krat nie widać”. Media — lustra jaskini Platona, w których cienie rzeczy stają się bardziej rzeczywiste niż same rzeczy. Cień protestu, cień afery, cień katastrofy — wszystko rzuca cień. Prawda natomiast, jak to ma w zwyczaju, cierpliwie siedzi związana na tyłach jaskini, milcząca, może nawet z opaską na oczach, by przypadkiem nie zobaczyć własnego odbicia w wieczornym serwisie informacyjnym.

W Polsce roku 2025, gdzie każda strona polityczna nosi maskę demaskatora, a każda wiadomość przychodzi z czołówką dramatyczniejszą niż grecka tragedia, media pełnią rolę paralizatorów metafizycznych. Ich zadaniem nie jest już przekaz, lecz impuls — wystarczająco silny, by zatrzymać myślenie, ale nie na tyle, by zabić ciało. Bo przecież martwy obywatel nie ogląda reklam.

Narracja mediów przypomina surrealistyczne płótno Salvadora Dalego: zegary ciekną, fakty się rozciągają, a rzeczywistość zwisa na cienkim gwoździu sensu. Każdy komunikat staje się osobliwą rzeźbą absurdu: „Prawda była, ale się nie zmieściła w ramówce.”

Żaba w garnku już się nie gotuje — ona się streamuje. Żyje w trybie live, reaguje emoji, a każda próba wyskoczenia z garnka kończy się falą komentarzy typu „żałosne”, „propaganda”, „sprzedali się Niemcom” lub „ruskie onuce”.

Czy mamy więc jeszcze wybór? Być może tak, choć nie jest on wygodny. Wybór polega na otwarciu oczu i... przewróceniu garnka. Ale to wymaga wysiłku. Wymaga czegoś, czego media od dawna nie uczą — myślenia. Bo myśląca żaba to najgorszy koszmar kucharza.

Platon by to zrozumiał. On już widział ludzi, którzy całe życie gapili się w cienie i przysięgali, że to właśnie one są prawdą. A gdy jeden z nich wyszedł na zewnątrz i wrócił, by powiedzieć prawdę, nikt mu nie uwierzył. Nie miał własnego kanału. Więc może na wszystko przyjdzie czas. Nawet na chwilę ciszy między komunikatami. Na głos bez echa. Na myśl, która nie potrzebuje clickbaitu. I na żabę, która nie da się ugotować.

Bo choć czas płynie jak surrealistyczny zegar, to garnki mają dno.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 11-07-2025

47561. 
Ministerstwo Klimatu chce:
- zakazać gospodarki leśnej w promieniu 60 km od miast,
- wyłączyć 150 tys. ha lasów,
- pozwolić drzewom gnić,
- odciąć Lasy Państwowe od zysków
- ograniczyć drewno na rynku.
Eko-skansen zamiast rozsądku.
 Leśnik Michał
 Nadleśnictwo, Czwartek 10-07-2025

47560. 
Co się wyprawia w iławskim Ratuszu!!!
Wstyd!!!
W poprzednich wyborach samorządowych specjalnie lecieliśmy do Polski, do Iławy - głosować na młodego Burmistrza Kopaczewskiego. I co mamy? Wstyd, rozczarowanie. Czytam i własnym oczom nie wierzę!!!

"Radni miejscy Iławy nie udzielili wotum zaufania burmistrzowi miasta DAWIDOWI KOPACZEWSKIEMU – chyba najbardziej za zaprzepaszczenie dotacji rządowej w kwocie aż 3,5 miliona złotych."
 Monika
 Londyn, Czwartek 10-07-2025

47559. 
Zasięg zidiocenia impotencji twórczej nie posiada dolnej granicy, bo sięga dna

„Głupota jest nieuleczalna, ale bywa zaraźliwa” – mówił Diogenes, ścierając się z Atenami, jak z brudem z beczki, w której sypiał. Dziś beczka stoi na Placu Zbawiciela, lecz nikt już w niej nie mieszka – za to ustawiono w niej fotel obrotowy, kamerę i mikrofon z logiem telewizji śniadaniowej.

Współczesna Polska nie śni o potędze – śni o kontencie. Stary duch Sokratesa, jeśli krąży jeszcze po tej ziemi, to tylko po to, by scrollować bez celu komentarze pod politycznymi memami. Zasięg zidiocenia impotencji twórczej rozciąga się jak gumka w tanich dresach – w dół, coraz niżej, ku otchłani, w której już nawet echo odmawia współpracy. Nie ma dolnej granicy – bo kto miałby ją ustalić? Urząd Miar i Wag Głupoty? Trybunał Rozumu, którego orzeczenia są wykonalne tylko w snach filozofów i pijanych robotników?

Rozglądam się po kraju, gdzie absurd stał się normą, a normą – brak wstydu. W sejmie padają słowa, których nie powstydziłby się kabaret surrealistyczny, ale brakuje tylko pianisty, który zagrałby coś z Bacha na wyjście. Twórczość zastąpiła produkcja treści, a impotencja twórcza nie boli nikogo – bo ból wymaga refleksji, a ta została wyeksmitowana za niepłacenie czynszu myśli. W kioskach duch Platona sprzedaje zdrapki. W bibliotekach – zgaszono światło, bo przecież czytanie nie generuje zasięgów.

W tej atmosferze „zidiocenia ostatecznego”, jak nazwałby to może Arystoteles, gdyby miał dostęp do TikToka, Polska trwa, nie będąc już bytem, lecz transmisją live – bez początku, bez końca, bez montażu.
A gdzieś pośrodku tego wszystkiego stoi Diogenes, znów w beczce, tym razem elektrycznej, i szuka człowieka. Ale każdy, kogo spotyka, najpierw prosi o lajka.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 10-07-2025

47558. 
Kto będzie nowym proboszczem w białym kościele w Iławie?
To pewnie tajemnica.
 Grzegorz
 Iława, Środa 09-07-2025

47557. 
Róbcie tak dalej, a zostanie wam tylko smarowanie napisów gównem po ścianie celi, jak już was pozamykają za mowę nienawiści, albo inne jakieś idiotyzmy.

W celach przyszłości — klimatyzowanych, sterylnych, z widokiem na hologram brzozy — nasi nowi obywatele, byli internauci, byli myśliciele, byli hejterzy, byli ludzie, smarują ostatnie manifesty na ścianach fekalnym alfabetem. Ich pisma są niezrozumiałe, śmierdzące, ale w jakiś sposób prawdziwe. Bo tylko gówno jeszcze ma zapach rzeczywistości. Rzeczywistość bowiem wyparowała - zbulwersowana, że już nikt jej nie chce dotknąć bez rękawiczek. Prawdę zamknęliśmy w filtrach, algorytmach, poprawności syntaktycznej i systemowych uśmiechach.

Kiedyś Diogenes szukał człowieka z latarnią w biały dzień. Dziś szukamy sensu z latarką w... toalecie, zanim zgaśnie światło i ktoś nam powie, że śmiech z własnych myśli jest przemocą symboliczną.

„Mowa nienawiści” - termin, który brzmi jakby wymyślił go księgowy podczas snu o filozofii. W założeniu miał chronić, a w praktyce często służy do tego, by uciszyć kogoś, kto mówi niewygodnie, ale niekoniecznie nienawistnie. Absurd polega na tym, że o tym, co jest nienawiścią, decyduje nie ofiara, lecz urzędnik z linijką emocjonalnej poprawności. W tym świecie, jeśli powiesz: „to głupi pomysł”, możesz być nienawistnikiem. Ale jeśli nazwiesz kogoś „przestarzałym konstruktorem opresyjnych narracji”, jesteś progresywnym intelektualistą. Absurd osiąga apogeum, gdy ironia staje się przestępstwem, a dosadność — formą przemocy.

Jak mawiał Gorgiasz: „Nic nie istnieje, a jeśli nawet istnieje, to nie da się tego poznać”. Dziś powiedzielibyśmy: „Nie mów tego na głos, bo kogoś urazisz i poznasz kajdanki”.

Lecz nie wszystko stracone. Surrealizm zwycięża tam, gdzie logika się dławi. Oto absurd staje się ostatnią formą oporu. W ciszy więziennej rozlega się echo:
— Za co siedzisz?
— Za zdanie warunkowe bez zgody gramatycznej.
— A ty?
— Za przypowieść, którą uznano za nieironiczną.

To nie jest upadek cywilizacji. To tylko jej performance. Dobrze wyreżyserowany happening w ramach demokratycznego domykania ust. A my — absurdalni, śmieszni, wkurzeni i wolni jak nigdy — zostajemy z własnym kałem i Epiktetem. I to wystarczy.

"Nie ten jest wolny, kto żyje jak chce, lecz ten, kto nie boi się śmierci."
— Epiktet
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 09-07-2025

47556. 
80% maturzystów zdało egzaminy – ogłosiła CKE, Centralna Komisja Egzaminacyjna.

Średnie wyniki:
- matematyki podstawowej: 61%
- matematyki rozszerzonej: 33%
- polskiego podstawowego: 59%
- polskiego rozszerzonego: 46%
- angielskiego podstawowego: 59%
- angielskiego rozszerzonego 64%

Najwyższa zdawalność: małopolskie (83%)
Najniższa zdawalność: warmińsko-mazurskie (77%).

13% będzie poprawiać w w sierpniu.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Środa 09-07-2025

47554. 
Nowelizacja Kodeksu Pracy od 2026 r. zakaże używania w ofertach pracy nazw stanowisk określonych płciowo, np. „niania”, „asystentka”, sprzątaczka” – mają być obowiązkowo neutralne, np. „osoba sprzątająca”.

Tylko w pierwszym kwartale br. (3 miesiące 2025) rząd wydał aż 103 tysiące zezwoleń na pracę dla cudzoziemców. Oprócz Ukraińców sporo wydano zezwoleń Kolumbijczykom (15 tys.), Filipińczykom (12,5 tys.), Hindusom (11 tys.).

Aż 3850 zł daniny za samochód z silnikiem benzynowym.
Kierowca auta z instalacją LPG zapłaci o 3640 zł więcej.
Diesel to dodatkowo 4420 zł.
Eksperci alarmują! Nowe prawo UE może radykalnie podnieść koszty życia Polaków. W ramach ETS-2 od 1 stycznia 2027 roku podwyżki cen paliw będą skokowe. Docelowo:
- benzyna - po 11,06 zł/l
- diesel - po 12,31 zł/l
- gaz - po 6,40 zł/l
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 08-07-2025

47553. 
Polska ma najwyższe ceny hurtowe gazu ziemnego na świecie.
Ponad 3 razy więcej niż globalna średnia.
W niecałe 2 lata "Uśmiechnięty Rząd" niemieckich kelnerów sprowadził Polskę do roli globalnego frajera, którego można doić bez opamiętania.
 anty-bolszewik
 Iława, Poniedziałek 07-07-2025

47552. 
Wojna jako Teatr Cieni

Gdy Demokryt śmiał się z ludzkich nieszczęść, a Heraklit płakał nad wieczną zmianą, wojna już wtedy tańczyła na granicy śmieszności i tragedii. Czyż nie przypomina ona marionetkowego teatru, w którym aktorzy nie znają roli, a widownia klaska wbrew logice? „Wojna jest ojcem wszystkiego,” pisał Heraklit, lecz czy nie była również matką złudzeń?

W surrealnym świecie codzienności, gdzie na śniadanie podaje się strach, a na kolację obietnice, wojna staje się daniem głównym, przyprawionym dezinformacją i podanym na tacy ignorancji. Gdy Platon opisywał cień jako echo prawdy na ścianie jaskini, nie przewidział, że cień może mieć mundur i przemawiać w telewizji.

Czymże jest wojna, jeśli nie labiryntem stworzonym przez Dedala polityki, w którym Minotaur to my sami – zagubieni, zdezorientowani, karmieni legendami o honorze, gdy w istocie jesteśmy statystami w tragikomedii o bogactwie i władzy?

Epikur, który radził unikać cierpienia, dziś pewnie usunąłby aplikację z wiadomości i zaszył się w ogrodzie, pijąc wino i filozofując z kotem. Bo wojna, mój drogi przyjacielu, to nie tylko strzały i wybuchy – to także hałas, który zagłusza prawdę. Jak zauważył Seneka: „Wojna rodzi wojownika, ale nie mędrca.”

A może to tylko absurdalny sen śni się rzeczywistości? Może wojna jest dadaistycznym poematem, bez rymu, bez sensu, pełnym patosu i sztandaru? Wówczas, jak mawiał Diogenes, należałoby podejść do wielkiego generała i poprosić o miskę wina – bo wszystko, co poważne, śmieszne się staje w świetle beczki, w której spał filozof.

Wojna, idealna zasłona – tka się z mgły i propagandy, przykrywa to, co niebezpieczne dla tych, co za kurtyną. Ich ręce są czyste, bo brud przekazali tłumowi.

Czyż nie jest absurdem największym, że mordowanie zyskuje sens tylko wtedy, gdy odbywa się w mundurze i z hymnem w tle? Więc śnijmy dalej, przyjacielu – w teatrze cieni, gdzie wojna to tylko dobrze wyreżyserowany spektakl dla ślepców tańczących z lęku.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 07-07-2025

47551. 
A czy nasze lokalne Jagodno już przyjęło "inżynierów" pod dach do siebie?
Czy "lekarze" z Afryki dostali zakwaterowanie, wikt i opierunek?
Bo już kręcą się po Iławie...
Czyżby już szukali placu pod budowę meczetu?
 Jimmy
 Iława, Poniedziałek 07-07-2025

47550. 
Odnośnie wpisu numer: 47545

Robotę masz już zaklepaną czy co?
Szkoda, że wiceburmistrze Kamińska i Portjanko nie odchodzą, a burmistrz Kopaczewski z nimi.
Nic dobrego w mieście się nie dzieje...
 Sylwek
 Iława, Niedziela 06-07-2025

47548. 
„W stronę rzeźni – metafizyka magdalenkowego strzyżenia”, czyli o tym, jak współcześni filozofowie w garniturach szepczą, żebyś się nie obudził

Są miejsca, gdzie rzeczywistość przestaje być rzeczywista – i przechodzi w fazę miękkiego absurdu, jakby ktoś polał ją zupą z amnezji i posypał trocinami z PRL-u. Polska polityka od dawna nie jest areną starć idei, lecz gabinetem luster, w którym wszystkie odbicia są fałszywe – ale każde mówi: „to ja jestem prawdziwy”.

W tym duchu, oto wiadomość tygodnia: Hołownia, Kaczyński i Kamiński – niczym Trzej Królowie na opłatkowym LSD – spotkali się w domu Bielana. Mówi się, że rozmawiali o przyszłości Polski, ale nikt nie wie, czy była to rozmowa, czy może seans spirytystyczny z duchem Kiszczaka i widmem wyceny gazu.

Tu pojawia się pytanie: czy Magdalenka kiedyś się skończyła? Czy może trwać nadal, zaklęta w kod DNA naszych elit – jakby podzielili się sakramentalną wódką przy okrągłym stole i powiedzieli sobie: „Ty bierzesz służby, ja biorę media, a ten trzeci weźmie koncesję na dusze”?

Heraklit miał rację – rzeczywistość płynie, ale w Polsce płynie rurami ciepłej wody w kranach, gdzie każdy obywatel ma być golony i strzyżony jak owca, która nie wie, że owczarnia to tylko przedsionek rzeźni. Byle się nie buntowała, byle w sobotę był mecz, a w niedzielę rosół.

Tymczasem absurd puka do drzwi – jak listonosz z wezwaniem od skarbówki za nielegalne ogrzewanie marzeniami. Władza, jak wiemy, nie lubi, kiedy obywatel myśli. Myślenie generuje pytania, pytania prowadzą do niepokoju, a niepokój jest zły dla słupków sondażowych. Dlatego gabinety, w których się „knuje”, wyciszono wełną z mediów publicznych i watą z portali o „zdrowym stylu życia pod nadzorem polityki monetarnej”.

I co z tego, że Kaczyński ponoć spał przez całe spotkanie, Hołownia cytował konstytucję, której nikt nie czyta, a Kamiński tylko się uśmiechał jak człowiek, który wie, gdzie są taśmy? Czasem wystarczy, że są – razem. To wystarczający znak, że wciąż trwa niekończąca się gra w „kto tu naprawdę rządzi”.

Surrealizm? Może. Ale bardziej – kliniczna forma rzeczywistości. Polska to kraj, w którym Kafka pracuje jako rzecznik rządu, a Gombrowicz pisze przemówienia dla opozycji. Na końcu tej drogi nie czeka oświecenie, lecz drukarka z ZUS-u. Ale cicho sza – strzyżenie trwa.

„Wszelka władza pragnie nie być zauważona – bo tylko to, co w cieniu, może trwać wiecznie.”

Ps. W razie buntu – nowy podatek od gniewu obywatelskiego już czeka w projekcie ustawowym.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 06-07-2025

47547. 
Uwaga!
Nadchodzą potężne opady deszczu.
Od poniedziałku będzie mocno padło codziennie przez tydzień.
[...]
 Orzeł
 Iława, Niedziela 06-07-2025
Odp. 
1. Na tym forum nie wrzucaj odnośników do niemieckich, polskojęzycznych portali.
2. Po co wpisujesz numer odnośnika do własnego postu?
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Niedziela 06-07-2025

47546. 
Prawda boli, ale leczy. Gmina to nie folwark.

Z zewnątrz wszystko wygląda dobrze: nowe tablice, ścieżki rowerowe, wydarzenia. Ale jak się człowiek przyjrzy z bliska – to często znajomi „na stanowiskach”, inwestycje bez sensu i cisza tam, gdzie powinna być rozmowa.

W małej gminie trudno mówić otwarcie, bo wszyscy się znają. Ale lokalny patriotyzm to nie milczenie – to odwaga, by zapytać: czy to naprawdę dla ludzi, czy tylko dla pokazówki? Nie chodzi o hejty. Chodzi o uczciwość. O to, by władza służyła, a nie żądała wdzięczności.

W naszej gminie, jak w wielu innych w Polsce, trochę się buduje, maluje, otwiera i przecina. Są remonty szkół, ścieżki rowerowe, nowe tablice informacyjne. Z zewnątrz wygląda to nieźle. Ale mieszkańcy coraz częściej zadają sobie pytanie: Czy to wszystko ma sens, czy to tylko gra pozorów?

Coraz częściej słychać w sklepach rozmowy w stylu: „No, znowu swoi dostali robotę”, albo: „Na co komu ta inwestycja, skoro nie ma lekarza w przychodni?” – i to nie są głosy malkontentów, ale ludzi, którzy mają prawo wiedzieć, co się dzieje z ich pieniędzmi. Problem w tym, że prawda lokalna często przykrywana jest wygodnym milczeniem.

W małych społecznościach trudno mówić otwarcie. Bo wszyscy się znają. Bo ktoś pracuje w szkole, ktoś w urzędzie, ktoś u wujka radnego. I tak powstaje cichy układ, w którym wszyscy coś widzą, ale nikt nie mówi. Z czasem zaczynamy w to wierzyć – że tak musi być. A to już pierwszy krok do życia w fikcji.

A przecież jak pisał Sokrates – prawda jest wartością, której trzeba bronić nawet wtedy, gdy kosztuje. Święty Augustyn dodałby, że serce człowieka nie zazna pokoju, dopóki nie stanie w prawdzie. Nie da się zbudować uczciwej gminy na fundamencie niedopowiedzeń.

Władza – także ta lokalna – nie ma być „nasza”, tylko odpowiedzialna. Dziś często mylimy lojalność wobec ludzi z lojalnością wobec dobra wspólnego. A przecież prawdziwy lokalny patriota to nie ten, kto „nie krytykuje”, tylko ten, kto pyta, sprawdza, rozlicza.

Nie chodzi o to, by atakować – chodzi o to, by mieć odwagę zapytać: czy to, co robimy, ma sens? Czy decyzje są przejrzyste? Czy rozwój gminy to naprawdę rozwój, czy tylko pokaz dla zdjęcia na internetowym Facebooku?

My nie potrzebujemy kolejnych „strategii” i folderów promocyjnych. My potrzebujemy rozmowy. Uczciwej, odważnej i czasem niewygodnej. Bo tylko wtedy ta gmina – nasze miejsce na ziemi – ma szansę stać się naprawdę wspólnotą.

Nie bójmy się mówić prawdy. Bo tylko ona daje wolność. Nawet – a może zwłaszcza – w Małej Ojczyźnie.

Chcesz zmian? Zacznij od prostego pytania: „Dlaczego tak jest?”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 06-07-2025

47545. 
Odnośnie wpisu numer: 47542

[...]
W Ratuszu mają tzw. "swoich" na obsadę stanowisk.
Centrum Sportu teraz to katastrofa.
 Radny bez teki
 Iława, Sobota 05-07-2025

47544. 
Odnośnie wpisu numer: 47542

[bełkot]
ICSTiR potrzebne są zmiany po 30 latach.
[bełkot]
[bełkot]
[bełkot]
[bełkot chamski]
Także Boguś, chłopaku, weź się wyloguj na jakiś czas i nie pierdol głupot.
 kolejowy
 Iława, Sobota 05-07-2025

47543. 
Sędziowie w kapeluszach z kapusty

Na środku rynku w Warszawie, przy wtórze jęczącej Syrenki, zebrał się Trybunał Latających Sędziów. Nie mieli tog, lecz fartuchy z liści sałaty, a zamiast młotków – ogórki kiszone. Mówili o sprawiedliwości społecznej, która – jak stwierdził Sokrates, zanim wypił cykutę – „nie polega na tym, by każdy dostał równo, lecz by każdy robił to, do czego jest stworzony.” A więc krowy do mleka, politycy do milczenia, a filozofowie do wiecznego błądzenia po alejach myśli i absurdów.

W dzisiejszej Polsce, gdzie jedna połowa społeczeństwa patrzy na drugą jak na odbicie w krzywym zwierciadle Salwadora Dalego, sprawiedliwość społeczna stała się jak Hydra – gdy obetniesz jej jedną głowę z napisem „nierówności”, wyrastają dwie nowe: „kolesiostwo” i „inflacja”.

Platon w Państwie pisał, że „sprawiedliwość jest zgodą duszy”. Gdyby to była prawda, to w obecnym klimacie dusze Polaków przypominają raczej hałasujące karuzele na odpustach niż harmonijne instrumenty. Każdy ciągnie w swoją stronę, kto pierwszy, ten lepszy.

Diogenes, żyjący w beczce, zapytany dziś o sprawiedliwość w Polsce, prawdopodobnie podniósłby swoją lampę i zapytał, czy można nią chociaż ogrzać się zimą, gdy ceny prądu rosną jak glony w nieczyszczonym akwarium. „Szukam człowieka!” – krzyczał. A dzisiaj? Może szukałby „człowieka uczciwego z PIT-em” lub „urzędnika, który niczego nie ukradł”.

Sprawiedliwość społeczna, w swym najczystszym sensie, mogłaby być rzeźbą z marmuru, ale dziś przypomina raczej roztapiające się masło – posąg, który zrobiono zbyt szybko i pozostawiono w słońcu. Ktoś go nazwał „reformą”, ktoś inny „moralnym obowiązkiem”, ale wygląda to wszystko jak sen śpiącego Kanta po trzeciej butelce cydru.

Bo czymże jest sprawiedliwość, jeśli nie snem rozumu? A może, jak powiedział Arystoteles: „Sprawiedliwość to cnota, która w największym stopniu wiąże się z drugim człowiekiem”. Problem w tym, że wielu ludzi w Polsce patrzy dziś na drugiego człowieka jak na nielegalnie zaparkowany samochód – z niechęcią, podejrzliwością i pragnieniem jego przestawienia.

Przyszłość jawi się jak kot Schrödingera w futrze z pikseli — jednocześnie obiecująca i absurdalna. Być może sztuczna inteligencja nauczy się marzyć o owcach elektrycznych, podczas gdy ludzie zatęsknią za autentycznym hałasem ciszy. W Polsce przyszłość przypomina tramwaj bez maszynisty — jedzie gdzieś, ale nie wiadomo, czy po torach, czy po krawędzi snu. Jak mawiał Heraklit: „Wszystko płynie”, ale dziś dodalibyśmy: płynie z opóźnieniem i pod czujnym okiem algorytmu.

Chciałem oferować nadzieję, ale w duchu surrealizmu zakończę raczej pytaniem: Jeśli sprawiedliwość społeczna jest psem, który pilnuje wspólnego dobra, to dlaczego ON coraz częściej gryzie właścicieli, a merda ogonem tylko wobec TYCH, którzy rzucają kości ze złota...?
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 05-07-2025

47542. 
Odnośnie wpisu numer: 47539

Krzysztof Mądry odchodzi, Rafał Wilkowski odchodzi...
No cóż...
 Boguś
 Iława, Piątek 04-07-2025

47541. 
Odnośnie wpisu numer: 47528

Nauczyciele, chwytać sztandar i do strajku marsz!
Kilka lat temu tak tłumnie ruszyliście, poza wyjątkami, do oblężenia szkół. Ba, niektórzy nawet na tym strajku wypłynęli zdobywając wyższe stanowisko. A z jaką nienawiścią patrzyli na tych, którzy mieli inne zdanie i inne poglądy.
Gdzie się podział wasz duch walki?
 Anula
 Iława, Piątek 04-07-2025

47540. 
Rowerzysta i kierowca spotykają się na przejeździe rowerowym.
Co mówią znaki drogowe o przejazdach rowerowych?
Czy rowerzysta musi się zatrzymać?
Czy pierwszeństwo rowerzysty obowiązuje przy skręcie w prawo?
Przejazd z wysepką a pierwszeństwo.
"Przejścia dla pieszych" to nie "przejazdy rowerowe".
Nawet policja ma z tym wszystkim problemy.
Potrzebny jest artykuł szkoleniowy.
 cyklista
 Iława, Piątek 04-07-2025

47539. 
Czy w centrum sportu ktoś do zadań merytorycznych jeszcze pracuje?
Czy wystarczą tylko nowy dyrektor ze starym dyrektorem?
Nie szanuje się w tym mieście dobrych pracowników...
 Zbyszek
 Iława, Czwartek 03-07-2025

47538. 
Odnośnie wpisu numer: 47532

Szanowna redakcjo Kuriera Iławskiego.
Już niebawem przestawimy Wam pełny opis działań - arogancji, szantażu, prostactwa i zwykłej głupoty w wykonaniu Pani Beaty Lejmanowicz, bo burmistrzem nie będziemy jej nazywać.
Pracownicy, którzy odeszli z pracy w urzędzie w Kisielicach opowiedzą co ich spotykało z jej strony.
Hitem będzie żądanie zwrotu złotówki przez wściekłą szefową, ale będzie więcej. O tym także jak skarbnik trzęsie urzędem a ona bez niego nie wychodzi nawet do toalety.
Czekamy tylko na odejście koleżanki [...] i kolegi [...], żeby nie spotkała ich szykana.
 szykanowani
 Kisielice, Czwartek 03-07-2025

47537. 
„Boją się miłości, ponieważ tworzy ona świat, nad którym nie mogą zapanować...” — George Orwell „1984”

Miłość – jedno z najbardziej ludzkich i najbardziej nieprzewidywalnych doświadczeń. Orwell trafnie zauważa, że właśnie w tym nieprzewidywalnym charakterze leży jej potencjał rewolucyjny. Totalitarne systemy, zarówno polityczne, jak i społeczne, dążą do pełnej kontroli nad jednostką: nad jej myślami, wyborami, uczuciami. Tymczasem miłość wymyka się wszelkim schematom – rodzi się spontanicznie, przekracza granice klas, ideologii, interesu. Nie da się jej rozkazać ani zatrzymać.

Już Platon, w dialogu Uczta, pisał o miłości (erosie) jako sile napędowej duszy ku pięknu i prawdzie – potędze, która wyrywa człowieka z codzienności i kieruje ku czemuś wyższemu. Miłość zatem nie jest tylko emocją, lecz aktem poznawczym i duchowym. A tam, gdzie pojawia się dążenie do wyższego ładu, rodzi się bunt wobec tego, co niskie, ograniczające, represyjne.

W dzisiejszych czasach – czasach algorytmów, nadzoru cyfrowego i społecznego konformizmu – miłość wciąż jest zagrożeniem dla systemów. W świecie, gdzie wszystko podlega analizie danych, relacje międzyludzkie są często upraszczane do wzorców konsumpcji lub produktywności. Prawdziwa miłość jednak nie kalkuluje. Jest nieprzewidywalna, irracjonalna, czasem nieefektywna – a właśnie przez to tak ludzka.

Władza, która chce kontrolować człowieka w całości, musi obawiać się miłości. Bo tam, gdzie jest miłość – jest zaufanie, lojalność, wspólnota. A wspólnota niezależna od systemu to już zarodek wolności. Miłość jest więc buntem. W świecie uporządkowanym przez strach i chłodną kalkulację – jest jak ogień, którego nie sposób poskromić. I być może właśnie dlatego dziś, jak i za czasów Platona czy Orwella, warto jej bronić – nie jako sentymentalnej idei, lecz jako aktu odwagi.

Miłość jako bunt: świat poza kontrolą.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 03-07-2025

47536. 
Odnośnie wpisu numer: 47535

Ha, o czym my tutaj mówimy. Proszę porównać wielkościowo jezioro suskie i Jeziorak.
Se-tak-myśle, że choć kura może się wspinać po grzędzie (pisać komentarze), nie uniesie się tam, gdzie wzlatuje orzeł — to kwestia nie tylko skrzydeł, ale i głowy. Nie każda głowa pomieści horyzonty większe niż podwórko.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 03-07-2025

47535. 
Odnośnie wpisu numer: 47534

Ha, jednorazowe zawody triatlonu np. na Jezioraku to żadna sprawa na straszenie ptactwa itp.
Ale setki, jak nie tysiące łodzi, łajb i z silnikami - od wiosny do jesieni - to już zagłada wszystkiego co żyje. "Jak się żywe napatoczy, nie pożyje se, a juści".
 Orzeł
 Iława, Czwartek 03-07-2025

47534. 
Odnośnie wpisu numer: 47529

To prawda, że podczas zawodów triathlonowych aktywność w wodzie znacząco wzrasta, co może wpływać na ekosystem jeziora.
Ale!
Intensywne ruchy zawodników powodują nie tylko zwiększone natlenienie, ale też wzburzenie osadów dennych, co zakłóca spokój ptactwa wodnego.
W okresie lęgowym perkozy, łyski czy łabędzie są szczególnie wrażliwe na hałas i obecność ludzi w pobliżu ich gniazd. Zakłócenie lęgów może prowadzić do porzucenia gniazda, utraty piskląt. Choć zawody odbywają się tylko raz w roku, przypadają często na okres wiosenno-letni, kiedy ptaki gniazdują i wykluwają młode.
Działalność stowarzyszenia na rzecz jeziora jest cenna, ale nie może zastąpić realnej ochrony w kluczowych momentach cyklu przyrodniczego.
Dlatego!
Może warto rozważyć przesunięcie terminu zawodów poza sezon lęgowy lub wyznaczenie stref wyłączonych z ruchu. Dobro przyrody, także tej niewidocznej na pierwszy rzut oka, powinno być wspólnym priorytetem.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 03-07-2025

47533. 
Starszy chlewowy powiedział, że "przyzwoici ludzie w rządzie" zostają odroczeni do kampanii 2027, a zapowiedź wzięcia się za robotę będzie hasłem na kampanię 2031.
 KOD - Komitet Obrony Koryta
 PL, Czwartek 03-07-2025

47532. 
Odnośnie wpisu numer: 47525

I wszystko jasne.
Daniel Halik robi co chce w Kisielicach i jak chce z "burmistufko".
Okazuje się, że obecna bardzo lubiana i szanowana przez urzędników Pani mecenas musiała zrobić miejsce dla koleżków skarbnika. Już ich nam przedstawili, antypatyczni aż strach.
I ciekawostka!
Kancelaria, która teraz będzie w urzędzie nas obsługiwała pracowała do tej pory w... Gardei, czyli tam, skąd się objawił skarbnik. Jakżeby inaczej. Ten obcy, niemiły pan robi tu ciepłe legowisko dla siebie i swoich. A nasza Becia nie wie co się wokół niej dzieje. Tak to jest jak rozumu trzeba szukać u innych, kręci nią jak chce. Ciekawe czy [...].
 nienagrodzona
 Kisielice, Środa 02-07-2025

47531. 
Kilka słów po wydanym orzeczeniu o ważności wyborów prezydenckich: "Myślcie o tym zawsze, nie mówcie o tym nigdy".

Na rogu ulicy Wiecznego Zwątpienia i Aleji Prawomocnego Werdyktu siedzi metafizyczny jeż i liczy głosy. Nie wie, skąd się tam wziął, ale wie, że jego obowiązkiem — jak twierdzi głośno rozciągnięty baner — jest czuwanie nad „legalnością procesu podejmowania decyzji o decyzjach”. Nikt go nie zaprosił, a jednak wszyscy udają, że jest elementem konstytucyjnego porządku.

Polska, niczym nieco zbyt poważny sen kafkowskiego urzędnika, znów zadaje sobie pytanie: kto wybrał wybierających i czy wybór był wybrany prawomocnie? PKW wydaje postanowienie (a może to jedynie echo szelestu pergaminu, którym Arystoteles zakrywał głowę przed słońcem idei?). Sąd Najwyższy kiwa głową jak automat do kawy — wydaje orzeczenie, z którego nic nie wynika i wszystko jednocześnie. Prezydent jest. Nie ma. Był. Będzie. Schrödingerowski Strażnik Konstytucji.

W tym teatrze surrealistycznym, gdzie kot nosi togę, a urna wyborcza służy do przechowywania ciasta francuskiego, absurd jest nie tylko dozwolony — on jest konieczny. Bo jak inaczej zrozumieć fakt, że wybory mogą być zarazem ważne i nieważne, że decyzje zapadają zanim jeszcze powstanie pytanie?

Platon pisał o jaskini — dziś siedzimy w jaskini z logo TVP i czekamy, aż ktoś opowie nam, co widzieliśmy. Myślcie o tym zawsze, bo to niepokój jest jedynym strażnikiem wolności. Ale nie mówcie o tym nigdy — bo każde wypowiedziane słowo może zostać uznane za element kampanii.
Kiedyś mawiano, że filozofia zaczyna się od zdziwienia. W Polsce zaczyna się od uchwały, a kończy na sprostowaniu. A jeż? Nadal liczy głosy. I uśmiecha się, choć nikt nie wie dlaczego.

„Nie ma większej krzywdy niż uczynić duszę niewolnikiem cienia”
— Platon.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 02-07-2025

47530. 
Odnośnie wpisu numer: 47517

Mieszkańcu, w pełni się zgadzam.
Mam nadzieję dożyć dnia, kiedy gmina wpompuje w roku tyle pieniędzy w triathlon ile traci na klub Unia Susz.
I jeszcze te nowe szatnie. Idealne na A-klasę. Tak mieszkańcu, w sierpniu Unia będzie po spadku w A-klasie.
Żądasz wyników i większej ilości triathlonistów = daj kasę. Treningi triathlonowe są dużo droższe od piłkarskich. Basen, sprzęt - każdy start kosztuje niemało: wyjazd, nocleg, wpisowe.
 Suszak
 Susz, Środa 02-07-2025


Strona [ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 202 203 204 ... 406 407 408 następna ] z 408



112905448



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2025 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.